You build up hope but failures all you've known
Remember all the sadness and frustration
And let it go
Let it go.
Anthony Maximilian Turner
Urodzony dwudziestego września dwadzieścia cztery lata temu
Student na wydziale grafiki komputerowej
Wychowany w Londynie
Brak stałego miejsca zamieszkania
Dokładając wszelkich starań, aby żyć normalnie, podjął pracę w studiu graficznym. Student Art College na ostatnim roku. Wzorowy uczeń, nikomu nierzucający się w oczy. Były żołnierz, niechwalący się swoimi dokonaniami. Większość wolnego czasu spędza albo w pracy, martwiąc się o jedyną dziewczynę, na której mu zależy lub błądząc bez celu po małych uliczkach Nowego Jorku. Zdecydowanie unika ogromnych i zatłoczonych miejsc. Nie przepada też za otwartymi terenami.
Obarczony ogromną tajemnicą, która przerasta go co najmniej kilkukrotnie. Zmuszony do tego, aby opuścić rodzinę. Skryty, cichy, niełatwo mu mówić o tym, co myśli. Ciężko nawiązać z nim otwartą rozmowę; stały w uczuciach.
*
Tak, ciągle tu jestem. Niezmiennie od 18.06.2012.
Link do starej karty tutaj
Matt Hitt na zdjęciach; cytaty z piosenki Linkin Park- Iridescent
[Naprawdę? Nic takiego nie wyłapałam. Poza tym, wzięłam tylko jego wizerunek i nazwisko, więc...]
OdpowiedzUsuńStyles.
[Cześć. Co powiesz na wątek z Kate? ;D]
OdpowiedzUsuńKate
[Hm, ja myślałam że chodzi bardziej o to, że nie wolno tworzyć postaci sławnych.]
OdpowiedzUsuńStyles.
[Cześć, przychodzę z propozycją wątka. Mogłybyśmy zrobić z nich dobrych kumpli, jeśli masz ochotę :D]
OdpowiedzUsuń[ Próbujemy z wątkiem jeszcze raz? ]
OdpowiedzUsuń[ jestem dziś chyba najmniej kreatywną osobą świata. Jeśli nic Ci nie odpowie- zrozumiem, postaram się coś wymyśleć jutro albo w środę lub czwartek.
OdpowiedzUsuń1. Mogą znać się z samolotu, kiedy to oboje wracali z Londynu (świat mały, ledwie parę miliardów)
2. Poznali się na jakieś studenckiej imprezie. Okolicznosci spotkania mogą być takie, że natrafiają na siebie w AC.
3. Mogą być sąsiadami
4. Mogła zostać wysłana przez nauczycielkę po odebranie czegoś z wydziału graficznego i nauczenie się obsługiwania owego cosia, bo miałaby pomagać przy jakieś konclferencji. On zostałby przydzielony do wytłumaczenia jej tego.
5. Zawsze pozostaje, że mogli się upić i spędzić noc ja rozmowach o wszystkim i o niczym.
Niestety, nie wien kto tam na zdjęciach jest :( ]
Janiceve
[Jeśli o mnie chodzi, musisz poczekać co najmniej do jutra, ale coś wymyślę, obiecuję :)]
OdpowiedzUsuńKate
[Zawsze można zrobić tak, że wpierw razem przylecieli do Londynu, zaś ona później wysłała mu zaproszenie na jakąś imprezę i on się na niej pojawił. Na owym przyjęciu mogliby się upić ^^, a później spotkać w AC ;P ]
OdpowiedzUsuńJaniceve
[Więc tak. Nie mam jeszcze pomysłu, ale godzina jest względnie wczesna, więc głośno myślę.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, oni już się kojarzą. Anthony jest zapewne trochę zdezorientowany całą tą sytuacją z Johanną i w ogóle, a Kate też nie ma pojęcia, o co mu w ogóle chodzi.
Ehm, to był tylko taki wstęp, cobym się mogła wczuć w sytuację. Teraz przechodzę do konkretów:
1. Oklepany Central Park. Cokolwiek - bieganie poranne, spacer. Jednak to odradzam, bo oklepane i nudne. Zresztą A. chyba nie przepada za otwartymi terenami, więc odpada.
2. Biblioteka. Kate szuka czegoś, co wypełniłoby jej nudne dni i gdzieś tam spotyka Anthony'ego.
3. Kino? Jeśli A. chodzi do kina. Mogłoby być po seansie, a oni by się zobaczyli przy stoisku z popcornem, bo K. bardzo lubi popcorn.
4. Nie wiem już. Jestem beznadziejna w wymyślaniu czegokolwiek. Zostawiam Cię z tym więc. Możesz coś wybrać, domieszać coś swojego i pozwalam Ci nawet (uwaga!) zacząć. Wiem, nie musisz mi dziękować :D]
Kate
[ Jak dla mnie w porządku, ale może najpierw ustalmy jak ma do tego dojść, jakieś szczegóły i takie tam? ;) ]
OdpowiedzUsuń[To czekam na Twe zaczęcie xD]
OdpowiedzUsuńKate
[ Rozpacz i załamka? Kocham to ;p
OdpowiedzUsuńA chcesz zacząć? ]
[No wieem, Jake jest śliczny <3
OdpowiedzUsuńCo do pomysłów, sugeruję, by kiedyś się spotkali w AC i zaprzyjaźnili (jak, gdzie, czemu - to się ustali później, a najlepiej, żeby obaj tego nie pamiętali; tak po prostu wyszło, o), a teraz mogą raz na jakiś czas się gdzieś potykać w jakimś barze czy gdzieś. Albo np. Anthony kiedyś przenocował u siebie Charliego. Niee wiem, nie jestem najlepsza w wymyślaniu ;c]
[Zapomniałam napisać w karcie wielkimi, czerwonymi literami, że Tony jest mój i nie wolno go tykać, bo Sky przestanie być taka milutka xD
OdpowiedzUsuńW ogóle specjalnie dla ciebie opublikowałam, a żadnego odzewu pod kartą nie mam! Więc się fochnę, jeśli nie zaczniesz, o<3]
[To ja dziękuję ładnie za zaczęcie ^^]
OdpowiedzUsuńKate uważała słońce za zdrajcę. Dlaczego? Bo kiedyś to było JEJ słońce. Słońce, które wywoływało uśmiech na jej twarzy, które poprawiało jej nastrój. Teraz słońce robiło to z każdym innym mieszkańcem planety zwanej Ziemią. Z każdym - oprócz Kate. Jej nie cieszyły promienie słońca ślizgające się na jej twarzy ani wywołujące małe iskierki w każdej kropli wody. Nie cieszyło jej to, bo nie była radosną osobą i miała problemy, których słońce nie rozwiązywało.
W bibliotece było cicho i względnie ciemno. Nie było słońca i to było w tym wszystkim najpiękniejsze. Nie musiała cały czas patrzeć na promienie, na widok których rozjaśniały się twarze - wszystkie, oprócz jej własnej. Ze wzrokiem utkwionym w jednej z fascynujących powieści Agathy Christie siedziała na podłodze, opierając się o półkę, w jednej z alejek w dziale kryminalnym. Nie mogła się doczekać zakończenia i odkrycia mordercy. Jak chyba każdy. I zapewne jak zwykle podejrzewała złą osobę. Nie była jednak żadną panną Marple ani Herkulesem Poirotem, tylko zwykłą małą Kate. A zwykłe małe Kate nie znają zabójców i nie umieją rozmawiać z ludźmi.
[Sky miałaby się szlajać z jakimiś gachami? Poszę cię, jak mogłaś nawet o tym pomyśleć? Przecież to głupie dziewczę jest zapatrzone w Turnera jak w obrazek. Zresztą autorka za bardzo lubi wspólne wątki, żeby wystawić Turnera<3
OdpowiedzUsuńNo właściwie sama nie wiem, ale chyba na razie zrobimy coś słodko-gorzkiego. W sensie kryzysu niby nie ma i walniemy im jakiś uroczy wątek, ale co jakiś czas Sky będzie wysyłała podświadome oznaki, że się go boi, że nie jest do końca w porządku, a on to będzie wyłapywał i się zastanawiał, czy naprawdę nie powinien odejść (aż zaczęłam myśleć, że raz zrobimy wątek z jego odejściem, to dopiero będzie depresyjne, ale to jeszcze nie teraz).
A w ogóle trzeba będzie jakieś zdjęcie na Wollerstone wybrać. W drodze wyjątku pozwalam ci podglądnąć, żeby coś wybrać albo poszukać czegoś nowego. Ale tylko w tej sprawie!]
[To dobre dla wątku, a my musimy jakoś przełknąć fakt, że jesteśmy strasznymi autorkami i tak niszczymy związek naszej ukochanej pary:(
OdpowiedzUsuńDobry pomysł. I Sky by siedziała przy jego łóżku, trzymałaby go za rękę i nawet spała koło niego na niewygodnym krześle, a gdy się by w końcu wybudził, to by na niego nakrzyczała, jak on w ogóle mógł jej coś takiego zrobić. A że to Sky, to by się poryczała i oczywiście dała mu się przytulić i uwierzyłaby w stek kłamstw, że on już więcej nie bedzie, że się dla niej poprawi...<3
Ok. To będzie bardzo w ich stylu. Turner będzie jej wmawiał, że to przecież niebezpiecznie, że nie może wychodzić z jego mieszkania sama, a najlepiej, żeby w ogóle nigdzie nie wychodziła, a ona tak się przyzwyczaiła do swojej niezależności, że go zjedzie od góry do dołu, że nie może jej mówić, co ma robić, o.
W ogóle zauważyłaś, jak my się dobieramy, choć nawet o tym nie wiemy? Sprawdź to. Kliknij na link w mojej karcie, tam gdzie jest Skylar Everett i sobie posłuchaj<3]
Bam!
OdpowiedzUsuńKtoś przerwał jej czytanie, a ona nie lubiła, gdy ktoś przerywał jej czytanie. Uniosła wzrok znad książki, taksując tego złego człowieka jednym ze swoich najgorszych spojrzeń. Znała go. Wiedziała, że go znała, ale skąd? Art College? Czy to możliwe, że kojarzyła go jeszcze z Art College? A może wpadła kiedyś na niego na mieście? Gdziekolwiek? No, dlaczego nie mogła sobie tego przypomnieć? Och, była beznadziejna. Powinna pamiętać. Wszystkich. Dlaczego jego nie pamiętała?
- Miło byłoby usłyszeć "przepraszam", ale nie kłopocz się - powiedziała. To nie było miłe i zdawała sobie z tego sprawę. Jednak ona wcale nie chciała być miła. Chłopak wyglądał na jednego z tych, którzy ukradli jej słońce, mimo iż siedział teraz w budynku. Zapewne to tylko przejściowe. Zresztą kogoś trzeba obarczyć winą, dlaczego więc nie może to być ten oto młodzieniec?
Anthony. On jej się przedstawił kiedyś jako Anthony. W Central Parku. Pamiętała to. Nie dokładnie, ale jednak pamiętała. I pamiętała, że on był dla niej sympatyczny, a ona właśnie okazała się dla niego wredną suką. Chyba po prostu nie była w humorze, a przynajmniej tak to sobie tłumaczyła. Jakoś trzeba, prawda?
[Najpierw ją dodałam do karty, a dopiero później zauważyłam, źe ty już nią szpanujesz<3 Jakaś więź telepatyczna, nie ma innego wytłumaczenia;)]
OdpowiedzUsuńSky doskonale zdawała sobie sprawę, że chłopak na pewno nie ucieszy się z faktu, że opuściła jego mieszkanie, ale miała już dość siedzenia w zamknięciu niczym księżniczka zamknięta w wysokiej wieży czekające na przyzwolenie księcia do opuszczenia zamku-więzienia. Jego nadmierna troska z każdym dniem coraz bardziej ją irytowała, sprawiała, że czuła się osaczona, a przecież zawsze mogła robić, co chciała, gdzie chciała i z kim chciała. Po raz pierwszy ktoś zaczynał wprowadzać jej w życiu ograniczenia i to wbrew jej woli, co oczywiście musiało się spotkać ze sprzeciwem. Nie była już małą dziewczynką, za którą można było decydować. Była pełnoletnia i miała prawo robić, co chce. Nie obchodziło ją zdanie Turnera na ten temat.
A może raczej obchodziło. W końcu robiła to między innymi po to, żeby zrobić mu na złość. Tym samym potwierdzając, jak dojrzałą osobą już jest. Wiedziała o tym, ale nic nie mogła na to poradzić. Lub raczej nie chciała.
Dziewczyna starała się otworzyć drzwi jak najciszej, zdając sobie sprawę, że Tony od razu wyraziłby swoje niezadowolenie, miała jednak nadzieję, że nie zauważył jej drobnej wycieczki i uda jej się przemknąć do chwilowo dla niej stworzonej sypialni. Nic z tego. Siedział na podłodze. Czekał na nią. Z jednej strony było to urocze, że tak się o nią martwił, ale z drugiej ją to irytowało. Stanowczo przesadzał.
- Coś się stało? - zapytała Sky z miną niewiniątka na widok jego miny, mając nadzieję, że chociaż na chwilę przedłuży moment, w którym będzie się mu musiała wytłumaczyć.
Można powiedzieć, że Sky zazwyczaj była bezproblemowa. Nie lubiła się kłócić, dlatego starała się zawsze załagodzić sytuację, przyznać komuś rację, przeprosić lub szukać kompromisu. Jednak nie w tym wypadku. W tym wypadku miała już dość ciągłego kontrolowania, pilnowania jej na każdym kroku, nakładania nakazów i zakazów. Potrafiła sama o siebie zadbać, w końcu robiła to przez całe życie. Turner musiał przywyknąć do myśli, że nie może jej trzymać pod kloszem tak jak chciał. Nie mogła mu na to pozwolić.
OdpowiedzUsuń- Dlaczego co robię? Przecież nie mogę siedzieć cały czas w mieszkaniu. I nie widzę żadnego powodu do zmartwienia. Przecież wróciłam cała i zdrowa. Nic mi nie jest, więc nie rozumiem, o co ci chodzi - stwierdziła dziewczyna, zaplatając dłonie na piersi, ciągle stojąc w miejscu. Tym razem nie zamierzała ustąpić, przytulić go i powiedzieć, że wszystko będzie tak jak on chce. Już się zgodziła na chwilowe zamieszkanie tutaj, co z każdym dniem zaczynała uważać za coraz większą pomyłkę. Nie przywykła do czegoś takiego, zresztą nie była przekonana, czy chłopak zaproponował to tylko ze względu na jej bezpieczeństwo, czy może było w tym drugie dno, na co stanowczo nie była gotowa. Turner przecież nie mógł wymagać od niej jeszcze więcej. Nie pozwoli się tutaj zamknąć.
[Oj tam, toksyczne związki są fajne<3]
[Po pierwsze, Sky też ma błędy z Blogspotem pod moją kartą, to chyba przeznaczenie <3 Po drugie, psychiczne postacie są fajne ;D]
OdpowiedzUsuńSpojrzała na niego z dołu. Czuła się przy nim taka mała. Nie była wysoka, wiedziała o tym. Jednak kiedy siedziała koło kogoś wysokiego, kto w dodatku stał, czuła się jeszcze mniejsza. Jak mały proszek, który nie jest nikomu potrzebny. Zresztą i tak nie wierzyła, by była komukolwiek potrzebna. Kolejna mała dziewczynka, której nikt nie potrzebuje. Jedyną osobą, która interesowała jej egzystencja, był jej pracodawca. Nie ma to jak życie pełne popularności, prawda, Kate?
- Wiem o tym, Anthony - powiedziała spokojnie. - Jednak tutaj... tutaj jest lepiej.
Chciała jeszcze dodać coś o tym, ze tu nie ma zdradzieckiego słońca, ale doszła do wniosku, że on i tak ma ją za wariatkę, więc nie musi się upewniać w swoim przekonaniu. Wiedziała, że potrzebuje ludzi, którzy będą chcieli z nią rozmawiać, bo rozmowy potrzebowała definitywnie, ale nie chciała tego. Chciała się zamknąć w swoim własnym świecie i nigdy już z niego nie wychodzić. Może powinna wrócić do psychiatryka?
To nie były żadne psikusy! No dobrze, może odrobinę. Czasami nie mogła się wprost powstrzymać od drobnych złośliwości, chciała po prostu zrobić mu na złość, a to wszystko było spowodowane tym, że obchodził się z nią jak z jajkiem, którym nie była. Nie mogła dłużej znieść faktu, że musi mu zameldować każde swoje wyjście i zdawać relację z wszystkiego, co robiła przez cały dzień. Nie był jej ojcem ani matką. Był… sama właściwie nie potrafiła tego określić. A może po prostu nie chciała. Bała się nazwać go swoim chłopakiem, bo wtedy ostatecznie przyznałaby przed samą sobą i przed nim, że naprawdę coś ich łączy, ze są ze sobą razem, nieważne co będzie się działo, że znaczy dla niej więcej niż jakikolwiek człowiek na tej planecie kiedykolwiek znaczył i… no cóż, przyznałaby się do związku, a przecież jest to rzecz, której panicznie się boi, o czym Tony doskonale wie. Mimo wszystko jakaś jej część bardzo chciała wypowiedzieć parę słów, które do tej pory nie przechodziły jej przez gardło.
OdpowiedzUsuńKochała go, bez względu na to wszystko. Ale czasami zdarza się, że mimo iż się kogoś kocha, zbudowanie z nim związku jest niemożliwe. Bała się, że tak jest w tym przypadku.
- Nie mam zamiaru pozwolić ci kontrolować każdy aspekt mojego życia, co właśnie próbujesz robić. Mogę wychodzić kiedy chcę i gdzie chcę. To raczej ty jesteś tą osobą z naszej dwójki, która nie powinna stąd wychodzić – zauważyła Sky, starając się zignorować to, co powiedział później i w jaki sposób to powiedział. Sprawiło to, że zaczęła odczuwać nieprzyjemne wyrzuty sumienia, ale skoro już zaczęła – nie mogła się z tego wycofać. Poza tym to ona z ich dwójki miała większe powody do obaw o jego życie. W końcu to nie jej, lecz jego szukali. I choć nie mówiła mu tego, bojąc się urazić jego dumę, to martwiła się o niego i wielokrotnie miała ochotę zamknąć drzwi na klucz i nigdzie go nie wypuszczać.
Sky naprawdę to rozumiała. Ale nie potrafiła się pogodzić z tym, w jakiej sytuacji się znaleźli.
[A spróbowałabyś opublikować moją kartę! Z drugiej jednak strony właśnie to dało mi kopniaka, żebym to jednak zrobiła<3]