Wysoki,
bo 185 cm. Dobrze zbudowany, chociaż na co dzień tego nie widać.
Szeroki uśmiech zarażający innych. Kasztanowe
loczki, które ostatnio nieco podciąłem. Często przeczesuje je
palcami, dodaje mi to pewności siebie. Zwykle nie układam ich jakoś
specjalnie, ale na większe spotkania zdarzy mi się podnieść
grzywkę do góry. Oczy koloru zielono-niebieskiego. Dołeczki w
policzkach które pokazują się za każdym razem, gdy się
uśmiecham. Podobno uroczy – według mnie dziwny – sposób
śmiania się i kichania. Duże dłonie. Blizny na nadgarstkach, ramionach i nogach po żyletce, których już się nie pozbędę. Ramiona, część torsu i kostki pokryte tatuażami. Mam ich prawie 40, i każdy z nich ma swoje własne, głębokie
znaczenie. Często ich dotykam, bo chociaż nie czuję żadnej różnicy pod opuszkami palców, poprawiają mi humor. Bo gdy wyobrażam sobie że kiedyś ktoś będzie mógł pokochać mnie całego, nawet te niby nic nie znaczące znaczki na moim ciele, uśmiecham się sam do siebie, w głupiej nadziei na spełnienie własnych marzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz