WAŻNE:
IT'S ALL OVER


WARTO PRZECZYTAĆ:

227. Wszystko ma swój początek
(autorstwa Abby Hope)

228. But tomorrow never came
(autorstwa Kate Sparks i Ethana Arisena)

POLECAMY:

piątek, 8 czerwca 2012

203. New York City - such a beautiful disease...

     Nocny spacer ulicami Nowego Jorku był ostatnio jednym z ulubionych zajęć  Nolana. Dopiero nocą jesteś w stanie poczuć jak to miasto tętni życiem. I możesz mówić, że najlepsze imprezy są w Los Angeles czy w Las Vegas, ale one są stworzone pod publiczkę dla zysku, podczas gdy NY jest autentyczny w każdym calu.
     Nolan nigdy nie opuściłby tego miasta nawet gdyby zaproponowaliby mu prywatną galerię z jego obrazami w Luwrze czy innym równie prestiżowym muzeum. Wszystko czego potrzebował do szczęścia mógł znaleźć w tym mieście i chociaż chciałby zwiedzić inne państwa europejskie, azjatyckie czy amerykańskie to jego dom zawsze będzie w Nowym Jorku.
     Już nie raz Nolan zboczył z drogi powrotnej do domu aby z grupą Azjatów w China Town skosztować sake i wina ryżowego czy też świętował zwycięstwo drużyny uczelnianej miejscowego college’u. W Nowym Jorku można było poznać wielu ciekawych ludzi z różnych stron świata i przy tym dobrze się bawić. Wszyscy byli otwarci i przyjaźnie nastawieniu, choć pewnie nie odważyłby się na podobne wyskoki w innych dzielnicach NY niż Manhattan czy Brooklyn. Taki już był Nowy Jork i właśnie dzięki temu był taki wyjątkowy. Tu nikt nie udawał.

New York City
Such a beautiful,
Such a beautiful disease...

     Dzisiaj także wracał do domu po ciekawym spotkaniu w nowo otwartym pubie przy Sześćdziesiątej Siódmej Wschodniej i nawet się ucieszył, że droga do metra będzie wiodła przez Central Park. Noc była jeszcze młoda, a on nie miał nic ciekawego do stracenia.
     Nie było równie urokliwego miejsca w Nowym Jorku niż Central Park nocą i do tego późną wiosną. Zazielenione drzewa oświetlone latarniami w dawnym stylu i ogromne rabaty z kwiatami we wszystkich kolorach tęczy, niewielkie jeziorka, kilometry wąskich alejek… To wszystko łączyło się w małą zieloną przystań w wielkim mieście. Było to miejsce gdzie możesz jednocześnie odprężyć się, pójść na randkę z ukochaną czy pograć z synem w baseball.
     Szedł właśnie główną aleją, aby dostać się jak najszybciej do najbliższej stacji metra. Wcisnął ręce głęboko w kieszenie i postawił kołnierz marynarki. Choć był początek czerwca to dzisiejsza noc nie była najcieplejsza. I gdy właśnie miał skręcić ku wyjściu z Central Parku, jego wzrok przykuła nietypowa scena.
     Na jednej z ławek siedziała dziewczyna, a właściwie już młoda kobieta i w ręku trzymała srebrną piersiówkę. Musiała wypić już większą część jej zawartości, gdyż miała dość nieobecny wzrok i głowę opartą na zaciśniętych dłoniach. Na policzkach widniały zaschnięte stróżki łez zmieszanych z tuszem do rzęs. Dopiero, gdy podszedł bliżej rozpoznał w niej Savannah – dziewczynę, z którą kiedyś się spotykał, kiedyś naprawdę kochał i niedawno odkrył w niej nową przyjaciółkę. 
     - Hej Sav… Sav, wszystko w porządku? – podszedł bliżej i ukucnął przy niej, tak aby ich wzrok znalazł się na tej samej wysokości. Przyłożył jej rękę do czoła i popatrzył w oczy. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i rzuciła mu się na szyję, jednak nie był przekonany czy na pewno go poznawała. Była pijana i to bardzo.
     Nolan nie zastanawiał się długo - na pewno nie pozwoli je tu dłużej zostać. Samotna, pijana dziewczyna nie była bezpieczna w środku nocy w Central Parku. 
     - Na raz, dwa trzy… I wstajemy… - powiedział Nolan, gdy zarzucił sobie jej rękę na szyję i pomógł jej podnieść się z ławki. Robiło się już późno i nie warto było czekać aż dziewczyna wytrzeźwieje. Nie był pewny czy nadal mieszka w mieszkaniu, które wynajmował dla niej ojciec, więc nie mógł tam jej zabrać, choć adres pamiętał do dziś. W takim wypadku pozostawał jego kawalerko-pracownia na Brooklynie…
     Wolnym, chwiejnym krokiem wyszli z Central Parku i stanęli przy krawężniku, żeby Nolan mógł złapać taksówkę. W tej sytuacji podróż metrem odpadała, za długo i za daleko, żeby iść. Dziewczyna powoli usypiała na jego ramieniu…
     Dopiero za trzecim podejściem charakterystyczny żółty pojazd zatrzymał się przy nich i wreszcie mogli wrócić do domu. Podróż na szczęście przebiegała bez większych ekscesów, Savannah grzecznie przespała całą podróż… Teraz pozostało tylko wdrapać się na ostatnie piętro i położyć ją do łóżka. Mission complete!

We were full of the stuff that every dream rested
As if floating on a lumpy pillow sky
Caught up in the whole illusion
That dreams never pass us by…

~.~.~.~.~.~

     Obudził się, gdy słońce znajdowało się już wysoko na niebie. Spojrzał na zegarek wiszący nad drzwiami, dochodziła dziesiąta. Po cichu wyplątał się z grubego koca i wstał z kanapy, tak aby nie obudzić swoje gościa. Założył wczorajsze jeansy i czystą koszulkę z logo The Rolling Stones. Musiał szybko wyskoczyć do sklepu. Jego lodówka od dawna świeciła pustkami, czajnik elektryczny spalił się kilka dni temu, a na dodatek skończyły mu się papierosy…
     Gdy Nolan wrócił do domu z dwoma kubeczkami gorącej, czarnej kawy i parą bajgli zauważył, że dziewczyna dopiero co się obudziła. Miała zaspaną, ale wciąż delikatną twarz i zdziwione oczy, a ciemne włosy nadal delikatnie falowały.
     - Co właściwie wydarzył się wczoraj? – zapytała lekko zachrypniętym głosem, gdy dostrzegła o w drzwiach. Chyba nie pamiętała nic z poprzedniego wieczora…
     - Miałem nadzieję, że właśnie ty mi to wyjaśnisz… - powiedział, podając jej kubek z parującym napojem i przysiadł na skraju materaca. Uśmiechną się delikatnie w jej stronę, upijając łyk ze swojego kubka. Wczoraj nie warto było o nic pytać, więc miał nadzieję, że dzisiaj udzieli mu jakiś odpowiedzi. Stwierdzając po zakłopotanym spojrzeniu dziewczyny, że jednak nic z tego, zaczął opowiadać w telegraficznym skrócie zdarzenia wczorajszej nocy:
     - Znalazłem cię na ławce w Central Parku pijaną i prawie śpiącą, więc zabrałem cię do domu…  To tak w dużym skrócie… Trzymaj. Musisz coś zjeść i napić się ciepłej kawy. To postawi cię na nogi… - podał jej torebkę z bajglami i zachęcił dłonią do napicia się kawy. 

3 komentarze:

  1. [A więc odpowiedziałaś w notce- super. Przepraszam, nie zajarzyłam ;> (to ja zabiorę się za odpowiedź)
    Notka jest świetna, bardzo mi się podoba.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Rozdział czytało się bardzo przyjemnie i chciałabym posłuchać tej piosenki, ale niestety nie jestem na swoim komputerze i głośników nie ma. W każdym razie, jak widać, odnalazłaś wenę ;D Gratuluję!]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Koszulka z logo The Rolling Stones <3 Rozdział ciekawy, przyjemny i taki normalny, co wcale nie jest złe. A to zdjęcie bardzo mi się podoba ]

    OdpowiedzUsuń