Proszę o
wyrozumiałość i uważne przeczytanie wszystkiego, począwszy od części, w
której wymienione są postacie. Mam nadzieję, że ktoś dotrze do końca :)
___________________________________________________
Występują:
Sara –
osiemnastoletnia tancerka. Wysoka blondynka, zimna dziewczyna.
Tony – przystojny
złodziej, który najbardziej lubi jeść brukselkę.
Ojciec Kleofas –
ksiądz. Ma pięćdziesiąt lat, pochodzi z Memphis. Kiedyś grał na perkusji w
kapeli rockowej, ale podczas jednego z
koncertów odkrył swoje powołanie i wstąpił do zakonu.
Babette –
prostytutka. Urokliwe dziewczę, które kiedyś było królową szkoły. Oczywiście
blondynka o błękitnych oczach.
Jessica –
recepcjonistka. Głupiutka dziewczyna, która ma problemy ze zdrowiem.
Agata –
właścicielka pensjonatu. Pulchna czterdziestolatka o matczynym wyglądzie.
Pochodzi z Great Bend w Kansas, gdzie kiedyś pracowała jako nauczycielka
geografii.
Pani Murphy –
emerytka. Chuda o szczurzej twarzy, która nigdy nie rozstaje się z przepisami
na sto różnych ciast. Lubi czytać kryminały.
Pan Murphy –
emeryt. Jego ulubionym zajęciem jest wynajdowanie tuzina różnych chorób u swej
żony.
Greg Dealey –
nauczyciel fizyki. Skończył fizykę na jednym z angielskich uniwersytetów. Nie
można powiedzieć o nim niczego ciekawego.
Berta Rozalia Owens
– pani stomatolog. Despotka, wredna neurotyczka.
Inspektor Hughes
– policjant, zaprzyjaźniony z panią Agatą. Ma duże wąsy.
Jasper Frode –
policjant. Podwładny Hughesa. Nie znosi łamania prawa i budyniu waniliowego.
Frank Palermo –
farmer z Kansas. Nosi farmerskie koszule.
Evan Teague –
patolog. Przystojny mężczyzna, który lubi teorie spiskowe.
Collin Collins –
pijak. Mieszka w pensjonacie. Nikt go nie lubi. Uzależniony od wszystkiego.
Trish Walsh-Shmitt
– dziennikarka. Suka, jakiej jeszcze świat nie widział.
Bobby – operator
kamery.
I inni
Akt I
Scena pierwsza
Sobota. Przyjemny dzień, na zewnątrz świeci słońce, około dwudziestu
dwóch stopni Celsjusza.
Salon, staromodny wystrój. Sara, Tony, pani Murphy, pan Murphy i ojciec
Kleofas siedzą na kanapach. Jessica w recepcji naprzeciwko czyta „Cosmopolitan”.
Do recepcji wpada Berta.
Berta: Gdzie jest
Agata?
Jessica: (żując
gumę) A skąd mam wiedzieć?
Berta: Siedź
cicho, głupia dziewczyno, i znajdź mi ją! Natychmiast!
Jessica: (nie
przerywając czytania) Już idę.
Berta: Właśnie
widzę. Podnieś w końcu swoje tłuste cztery litery z tego krzesła i zrób to, o
co cię proszę! JUŻ!
Ojciec Kleofas:
Ależ, moja kochana Berto, nie ma potrzeby podnosić głosu.
Przychodzi Agata
Agata: (zdyszana)
Co się dzieje?
Jessica: (wskazując na Bertę) Niech pani ją spyta.
Agata: Tak, Berto?
Berta: Agato… w moim pokoju znalazłam…
Tony: Sześćdziesiąt do czterdziestu pięciu dla Lakersów!
TAK! Niedługo zdobędą mistrzostwo! Ci idioci z New Jersey nie dadzą im rady!
Pani Murphy: Cóż za wulgarny język!
Pan Murphy: Kochanie, nie unoś się tak. To źle działa na
ciśnienie.
Pani Murphy: Doktor McCluskey przepisał mi jakieś nowe
tabletki.
Berta: (czerwona ze złości) Czy ktoś mnie tu w ogóle słucha?
Sara: Nie.
Berta: Świetnie. Po prostu świetnie.
Wchodzi Babette
Babette: Czy ktoś widział może pana Rogera?
Berta: A co, zgubiłaś go?
Ojciec Kleofas: Uspokój się, Berto. Złośliwość ci nie
pomoże.
Berta: Lepiej wsadź sobie te bzdury do nosa. Ojcze.
Ojciec Kleofas wzdycha
Tony: (martwym głosem) Przegrali.
Sara: I co z tego?
Tony: I co z tego?!?!
Sara: Nie musisz powtarzać mojego pytania.
Tony: Czy ty niczego nie rozumiesz?!?!
Sara: Rozumiem wiele rzeczy. Na przykład działanie silnika
samochodowego.
Tony: Zamknij się. Proszę.
Pani Murphy: (z wyrozumiałym uśmiechem) Ach, ta dzisiejsza
młodzież…
Berta: (złośliwie) Taa, nic dziwnego, że ten świat schodzi
na psy…
Sara: W twoim przypadku na hieny.
Agata: Spokój. Proszę o spokój.
Wszyscy milkną
Agata: Berta chciała nam coś powiedzieć, więc jej
posłuchajmy, jak na dobrze wychowanych ludzi przystało. Berto, proszę mówić.
Berta: U mnie w pokoju jest szafa…
Tony: (na stronie) U mnie też.
Berta: …dzisiaj rano otwieram szafę, zastanawiając się, w co
się ubrać. Wahałam się pomiędzy szafirową sukienką w pomarańczowo-żółte kwiaty,
a ceglastoczerwonymi spodniami z czarnym żakietem do kompletu. W końcu
zdecydowałam się jednak na fiołkową spódniczkę i kremową bluzkę. (prezentuje
swój ubiór) Szukam wspomnianych ubrań, gdy nagle widzę… martwe ciało…
Babette: (piskliwie) Gdzie?
Berta: W mojej szafie.
Jessica: Zaraz zemdleję (mdleje)
Huk. Ciało Jessiki upada na ziemię. Nikt nie zwraca na to uwagi.
Agata: Co?
Berta: Martwe ciało. U mnie w szafie.
Pani Murphy: Kto jest martwy?
Berta: No… trup.
Ojciec Kleofas: (cierpliwie) Trupy zazwyczaj są martwe,
droga Berto.
Agata: To niemożliwe…
Berta: Też tak myślałam, dopóki nie zobaczyłam tego na
własne oczy.
Wszyscy milkną ponownie
Tony: Czy to już koniec tego żartu?
Sara: To suchar, nie żart.
Berta: Wy, młodzi idioci, tego nie zrozumiecie. Jesteście na
to za głupi.
Babette: Przepraszam bardzo, w liceum wygrałam konkurs
biologiczny, więc nie mów, że jestem głupia. Oczywiście, to wtedy zostałam
kapitanem drużyny cheerleaderek oraz królową balu (uśmiecha się z
rozmarzeniem).
Pan Murphy: Dzieci, dzieci, uspokójcie się.
Agata: (odchrząka) Może lepiej będzie, jak pójdziemy
zobaczyć tego… hmm… trupa.
Berta: Nie wierzysz mi…
Ojciec Kleofas: To znakomity pomysł! Zdążę jeszcze udzielić
ostatniego błogosławieństwa biednemu truposzkowi. Poczekajcie, tylko wezmę
święconą wodę.
Wychodzi
Agata: To chodźmy.
Scena druga
Skrzypiące schody. Sara, Tony, pani Murphy, pan Murphy, ojciec Kleofas,
Berta, Babette i Agata poruszają się po stopniach prowadzących na pierwsze
piętro, zastanawiając się, co robić. Wszyscy wyglądają na zakłopotanych.
Pan Murphy: Uważam, że najpierw powinni wejść mężczyźni. Ten
widok dla kobiet może być straszny, a my musimy dbać o wasze łagodne serduszka (patrzy
z miłością na żonę).
Berta: Widziałam to… to i jakoś nie zwymiotowałam.
Tony: To czemu jesteś zielona na twarzy?
Berta: To przez światło słoneczne. (podchodzi do lustra) A
poza tym to jest seledynowy.
Agata: (z zakłopotaniem) Nie wiem, czy… (liczy zgromadzonych)…
osiem osób to nie będzie za dużo.
Ojciec Kleofas: Dziewięć.
Agata: Jak to dziewięć? Jest nas ośmioro.
Ojciec Kleofas: Osiem plus jeden.
Agata: Kim jest ta dziewiąta osoba?
Ojciec Kleofas: Trupem.
Babette: (z przerażeniem) Kolejny? Czy to jakiś nawiedzony
pensjonat?
Ojciec Kleofas: Chodziło mi o trupa Berty. Znaczy się, trupa
w szafie Berty.
Sara: Wejdźmy wszyscy. Jestem pewna, że każdy zobaczy
denata.
Berta: Skąd wiesz, że to było zabójstwo?
Sara: (chłodno) Nie sądzę, żeby dostał zawału serca w twojej
szafie. A tak w ogóle to co miałby tam robić? Spać?
Berta: (na stronie) Są też inne powody.
Przybiega Jessica
Jessica: (zdyszana) Jestem… jestem już.
Agata: (z westchnieniem) Mam nadzieję, że to tylko żart.
Wchodzi do środka
Berta: Ja nigdy nie żartuję.
Wchodzi do środka
Tony: To było odkrywcze!
Wchodzi do środka, a za nim reszta zgromadzonych
Scena trzecia
Pokój Berty. Łóżko, stolik, biurko, krzesło, dywan oraz szafa. Ci sami,
co w drugiej scenie. Wszyscy patrzą na szafę.
Agata: (nieśmiało) Chyba trzeba ją otworzyć, prawda?
Ojciec Kleofas: Jeżeli chcemy zobaczyć trupa, musimy ją
otworzyć. Ale sądzę, że również możemy ją podziwiać, gdyż z pewnością na to
zasługuje.
Jessica: (blada ze strachu) Ja tego nie zrobię!
Agata: (uspokajająco) Nikt ci nie każe, kochanie. Jest ktoś
chętny?
Cisza
Agata: Czyli padło na mnie.
Podchodzi do szafy, z wahaniem wyciągając rękę. Nagle w szafie rozległ
się dziwny łomot. Agata odskakuje przerażona. Łapie ją ojciec Kleofas.
Berta: On żyje!
Sara: Spokojnie. To tylko szczur.
Ojciec Kleofas: (czerwony na twarzy z wysiłku) Nie dowiemy
się tego, jeżeli nie otworzymy szafy, a jeżeli on albo ona żyje tym bardziej
musimy otworzyć szafę, żeby pomóc jemu lub jej wyjść. Agato… mogłabyś…?
Agata: Tak, tak… oczywiście. Przepraszam.
Wstaje o własnych siłach z rumieńcem na twarzy. Z szafy ponownie
dochodzi łomot. Przenikliwy krzyk wydobywa się z uroczego gardła Jessiki.
Jessica: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
Agata: Na miłość boską, przestań!
Jessica: …AAAA! Dobra, już mi przeszło.
Mdleje. Nikt nie zwraca na nią uwagi. Tymczasem do pokoju wchodzi Greg
Dealey.
Greg: Co się dzieje?
Berta: (zarumieniona, piskliwym głosem) Mamy trupa!
Greg: Hę?
Berta: No, trup. Martwy człowiek. Zmarły.
Tony: Osoba, która kopnęła w kalendarza.
Greg: Taki trup…
Berta: (podniecona) Chcesz go zobaczyć?
Greg: Czy ja wiem? To będzie przeżycie, które może trwale
uszkodzić moją psychikę.
Tony: Nie musisz się martwić. I tak jest już uszkodzona.
Agata: Chce ktoś…?
Wykonuje nieznaczny ruch ręką w stronę szafy. Zapada cisza. Nawet w
szafie.
Agata: (z westchnieniem) Dobrze. Ja to zrobię. W końcu to
mój pensjonat.
Babette: Czy czujesz już jakąś więź z szafą? Bo wiesz, twoje
słowa przypominają mi słowa matki, która musi zmienić pieluchę swojemu dziecku.
„Dobrze. Ja to zrobię. W końcu to mój niemowlak”. Rozumiesz?
Wszyscy patrzą na nią jak na wariatkę
Agata: Nie…
Pani Murphy: (podskakując z podekscytowania) No otwieraj tę
szafę!
Agata podchodzi do szafy i z zamkniętymi oczami otwiera ją
Pani Murphy: (zawiedziona) Nic tam nie ma.
Berta: Ale…
Ojciec Kleofas: Oj, Berto, Berto. Wiesz, że kłamstwo to
grzech?
Babette: Przynajmniej nie będę miała koszmarów w nocy,
chociaż gdy śpię z kimś, sny zazwyczaj mam przyjemne… O, patrzcie. Jessica
chyba się ocknęła.
Wszyscy patrzą na Jessikę. Dziewczyna wstaje, wzrok ma nieprzytomny,
kończyny się trzęsą.
Jessica: Muszę się napić… (łapie się za głowę) Zimno mi w
głowę. Ma ktoś jakiś kapelusz?
Podchodzi do szafy, gdzie znajduje się przynajmniej tuzin kapeluszy w
różnych kolorach: brzoskwiniowy, lapiz lazuli, modrakowy, zbożowy, fuksja etc.
Bierze jeden (toffi), po czym odwraca się w stronę lustra, które znajduje się
naprzeciwko szafy. Zakłada kapelusz na głowę i podziwia się w lustrze. Nagle na
tafli dostrzega rękę wystającą z rękawa ognistoczerwonej koszuli w zółtą
kratkę.
Jessica: AAAAAAAAAAAAAAA!
Wszyscy: AAAAAAAAAAAAAAAAA!
Ojciec Kleofas: Przenajświętsza Panienko Przyspieszenia!
Jessica: Zaraz zemdleję.
Mdleje
Akt II
Scena pierwsza
Ten sam dzień, godzinę później. Agata, Jessica, Sara, Tony, pani
Murphy, pan Murphy, Babette, Berta, Greg, ojciec Kleofas siedzą przy stole w
jadalni. Wystrój jak z babcinej kuchni. Na środku stolika stoi otwarta paczka
słonych paluszków.
Agata: Co teraz zrobimy?
Cisza
Agata: No? Musimy coś zrobić. Odkryliśmy ciało.
Sara: Które jest martwe.
Agata: Właśnie. Które jest martwe. Jeżeli ktoś jest martwy,
to jego miejsce znajduje się na cmentarzu. Powinniśmy je tam zanieść i zakopać?
Chociaż to głupio nie znać imienia zmarłego, a musimy załatwić jakąś tabliczkę
z jego nazwiskiem. I dodać jakąś ładną sentencję. O, na przykład „Mimo że cię
nie znaliśmy, pozostaniesz w naszych sercach na zawsze”.
Babette: „W naszych koszmarach” lepiej by pasowało.
Pani Murphy: Skoro to ciało jest martwe, to znaczy, że coś
musiało spowodować śmierć. Radzę dowiedzieć się, co to było.
Tony: (ironicznie) Hmm, może ostry nóż?
Pani Murphy: (nie dostrzegając ironii) Nigdzie nie było
śladów krwi...
Greg: (nieśmiało) Zadzwońmy na policję.
Tony: (z lekceważeniem) Bez przesady. To tylko trup.
Berta: Tak, tak, policja to najlepsze wyjście. Zgadzam się z
Gregiem. Wszystko załatwią, postawią grób, a my dostaniemy nagrodę za
znalezienie trupa. To znaczy ja dostanę, bo byłam pierwsza.
Sara: (przewracając oczami) Niech ktoś zadzwoni. Miejmy to
już z głowy.
Wszyscy kiwają głowami. Agata idzie po komórkę. Jessica zjada
ostatniego paluszka.
Scena druga
Salon. Ci sami, co w poprzedniej scenie. Pani Murphy, pan Murphy, Greg,
Babette i Berta siedzą na kanapach lub fotelach, Sara, Tony, Agata, Jessica,
ojciec Kleofas stoją obok nich. Wszyscy są spięci. Nagle rozlega się dzwonek do
drzwi.
Agata: (z grymasem) Pójdę otworzyć.
Pani Murphy: (do męża) Nie wiem, czy dobrze zrobiliśmy. Z
doświadczenia wiem, że policja zawsze komplikuje sprawę.
Pan Murphy: Nie możemy działać przeciwko prawu.
Pani Murphy: Gwiżdżę na prawo.
Agata otwiera drzwi. Za nimi stoi inspektor Hughes wraz z Evanem
Teague’em i Jasperem Frode’em.
Inspektor uśmiecha się promiennie pod wąsem do Agaty. Evan trzyma w rękach
pokaźną walizkę.
Inspektor Hughes: (całując Agatę w dłoń) Witam, pani Agato.
Cóż za piękny dzień mamy. Słońce świeci, ptaszki świergocą, a tafla wody jest
taka przejrzysta. No i nie można zapomnieć o tym trupie, co urozmaici każdy
dzień.
Agata: (z rumieńcem) Tak, rzeczywiście można tak powiedzieć.
Inspektor Hughes: To Jasper Frode, mój pomocnik, a tutaj
stoi Evan Teague, patolog. Pomogą nam w zidentyfikowaniu trupa, określeniu
przyczyny morderstwa etc. Więc… gdzie on jest?
Agata: (zdezorientowana) Kto?
Inspektor Hughes: (śmiejąc się) Trup, oczywiście. Przecież
to on jest gwiazdą dzisiejszego dnia.
Agata: Trup? Ach, trup. Trup jest… jest… (odwraca się do
Jessiki) Gdzie on jest?
Jessica: W pokoju Berty, pani Agato.
Agata: (do inspektora Hughes): W pokoju Berty! Zaprowadzić
pana?
Inspektor Hughes: Z największą przyjemnością.
Inspektor Hughes, Evan, Jasper i pani Agata wychodzą
Tony: Myślicie, że też możemy pójść?
Sara: Nikt nam tego nie zabronił.
Wszyscy patrzą po sobie
Pani Murphy: To chodźmy. Tylko szybko, bo jeszcze powiedzą
coś ważnego, czego nie usłyszymy.
Z zadziwiającą sprawnością podnosi się z fotela i biegnie do pokoju
Berty. Pozostali za nią.
Scena trzecia
Pokój Berty. Gdzieniegdzie znajduje się policyjny sprzęt. Inspektor Hughes
chodzi po pokoju zamyślony, podkręcając wąsa, Evan bada zwłoki (ubrane w
koszulę w kratę i dżinsy), Jasper robi zdjęcia nowoczesnym aparatem. Agata
siedzi na łóżku z pobladłą twarzą. Za drzwiami stoją Tony, Sara, pani Murphy,
pan Murphy, Babette, Berta, ojciec Kleofas, Jessica i Greg i podsłuchują, po
cichu wymieniając uwagi.
Inspektor Hughes: Co tam masz, Evan?
Evan: Mężczyzna, lat około dwadzieścia pięć, trzydzieści,
brunet, cera opalona, najwyraźniej dużo czasu spędzał na słońcu. Oczy koloru
brązowego otwarte, wzięto go z zaskoczenia, co wnioskuję po lekko otwartych
ustach, uniesionych brwiach i ogólnym wyrazie twarzy. Ma złamany nos. Na ciele
znajdują się siniaki, co oznacza pobicie. Wargi sine, czyli przyczyną zgonu
niezidentyfikowanego denata jest uduszenie. Inspektorze, proszę spojrzeć
(pokazuje na szyję) Tu, tu i tu są ślady palców. Nie żyje od dziesięciu do
dwudziestu godzin.
Inspektor Hughes: A więc uduszenie. Jasper?
Jasper: Morderstwa nie popełniono tutaj. Ślady na dywanie wskazują
na wleczenie ciała. Morderca musiał go zabić gdzieś indziej. Na dywanie
znajdują się odłamki szkła, więc jakieś okno pewnie zostało wybite. Morderca
przyniósł tu ofiarę i schował w szafie. (z pogardą) Kiepska kryjówka, moim
zdaniem.
Inspektor Hughes: Pani Agato, zauważyła pani coś niezwykłego
w zachowaniu gości?
Agata: (przerażona) Nie… to znaczy… nie, wszyscy zachowywali
się normalnie… Może to nie jest najlepsze słowo, ale… chodziło mi… że wszyscy
zachowywali się tak, jak zwykle. Może niektórzy są trochę… dziwni, ale… to nie
oni.
Inspektor Hughes: Muszę porozmawiać z każdym z gości osobno.
Zwykłe przesłuchanie, nie ma się czego bać, można zażądać obecności adwokata.
Najpierw skorzystamy z pani obecności (uśmiech) Gdzie pani była wczoraj
wieczorem?
Agata: Nie wiem, nie pamiętam… Gdzieś tu… Chyba w ogródku… W
szklarni… Tak, podlewałam pomidory.
Inspektor Hughes: (zapisując w notesie) …pomidory. Dobrze.
Czy ktoś może to potwierdzić?
Agata: Ojciec Kleofas. Udzielał mi wtedy rad dotyczących
prowadzenia ogródka. Coś o biedronkach…
Inspektor Hughes: Dobrze. Kto mieszka w tym pokoju?
Agata: Berta Owens. Pani stomatolog, naprawdę… miła. Może
ostatnio zachowywała się trochę… dziwnie, ale ona jest trochę… nienormalna…
Berta: (zza drzwi) Wcale nie!
Z korytarza dochodzą odgłosy uciszania Berty. W końcu drzwi się
otwierają i staje w nich cała dziewiątka
Berta: Wcale nie! Jestem normalną, szanującą prawo
obywatelką Ameryki!
Inspektor Hughes: (ze zdziwieniem) Co to ma być? To teren
przestępstwa i wstęp jest wzbroniony.
Jasper: (ze złością) Właśnie. Wynocha.
Evan: Inspektorze! Mam dokumenty denata. To Frank Palermo,
zamieszkały w Great Bend w Kansas. Ma żonę i trójkę dzieci. Jest farmerem.
Inspektor Hughes: Farmer? Co ten Palermo robił w Nowym
Jorku?
Sara: Wczoraj był zjazd farmerów. Niedaleko Art College.
Inspektor Hughes: Trzeba powiadomić rodzinę, sprawdzić
wszystkie powiązania, czyli to, co zawsze. Evan, zabierz zwłoki i zbadaj je,
Jasper, pojedziesz ze mną. Musimy odwiedzić kilka osób… Do widzenia, pani
Agato. Mam nadzieję, że nie sprawiliśmy kłopotu.
Agata: Nie, nie… oczywiście, że nie.
Pani Murphy: Kiedy będziecie wiedzieć coś więcej?
Inspektor Hughes: Za dwie godziny. Życzę państwu miłego dnia
i… ostrożności.
Inspektor Hughes, Evan i Jasper wychodzą. Pozostali milczą.
Scena czwarta
Przed pensjonatem. Ogromny samochód ze znakiem CNN właśnie zaparkował.
Wysiada z niego kamerzysta oraz Trish Walsh-Shmitt z mikrofonem. Kobieta
poprawia fryzurę.
Trish: Poczekaj, Bobby, musimy znaleźć jakąś ofiarę. Kogoś
biednego, otumanionego i nieśmiałego. Najlepiej właścicielkę tego brzydkiego
czegoś (wskazuje na pensjonat) Jak wyglądam?
Bobby: Jak zwykle perfekcyjnie, Trish.
Trish: Wiem, Bobby. A ty lepiej popraw koszulę, debilu.
Ulicą przechodzi Collin Collins, trochę się zataczając
Trish: (z zadowoleniem) Chyba mamy ofiarę. Włączyłeś?
Świetnie. Dzień dobry. Co może nam pan powiedzieć o dzisiejszych wydarzeniach w
pensjonacie U Beaty?
Bobby: (cicho) Agata. Pensjonat nazywa się U Agaty…
Trish: Wytnie się, a my nie mamy czasu na powtórki. No? Więc
co pan o nich powie?
Collin: (beka) Jakich wyważeniach?
Trish: Morderstwo? Słyszał pan coś o tym?
Collin: Nieeeeeeeee
Trish: (wzdycha z irytacją) Więc proszę powiedzieć, że to
było straszne i nie spodziewał się pan czegoś takiego w tak bezpiecznym
miejscu, jak Nowy Jork. I najlepiej jeszcze dodać, że to wina prezydenta, to
zawsze działa na ludzi, a nasz materiał przynajmniej wywoła emocje. No, dalej!
Collin: So wszysko… wina… permanenta…
Trish: A może wyraźniej?
Czeka. Collin się nie odzywa. Trish ma nowy, wspaniały pomysł.
Trish: Wiesz, Bobby? Zróbmy z niego gwiazdę. Jest już czymś
ubrudzony, to chyba jakiś sok albo piwo, powalany ziemią, z siniakami,
wystarczy trochę ketchupu i nasz materiał stanie się sensacją! A to obrzydliwe
coś zaraz może się przerodzić w miejsce prawdziwego
przestępstwa. Wystarczy Photo Shop. Co ty na to?
Bobby: Perfekcyjnie, Trish, jak zwykle.
Trish: Wiem, wiem, Bobby. Może ty też coś w
końcu wymyślisz?
Albo lepiej nie, bo się zmęczysz i kto wtedy będzie kręcił moje
materiały?
Dobrze, wstrętny pijaku. Nic nie mów, połóż się na ziemi i jęcz. Masz
wystarczająco tyle inteligencji, że dasz radę to zrobić bez pomocy cioci
Trish?
Świetnie. Zaczynamy.
Odchrząka, poprawia fryzurę, przybiera poważną minę
Trish: Wczoraj w godzinach nocnych w pensjonacie U Agaty
doszło do jednego z najpoważniejszych przestępstw ostatnich lat. Szaleniec z
siekierą wdarł się do budynku, raniąc kilkanaście osób, jedną zabijając. Sprawca
jest nieznany, jego motyw także. Z sejfu zniknęło sto tysięcy dolarów, lecz
policjanci zapewniają, że nie chodziło o pieniądze. Właścicielka pensjonatu,
pani Agata, będzie musiała znaleźć nowe miejsce pracy, gdyż dorobek całego jej
życia został uszkodzony przez sprawcę. Gdzie była policja, gdy kilkanaście osób
leżało, krwawiąc i cierpiąc? Dlaczego nikt z sąsiadów nie zareagował, słysząc
krzyki poszkodowanych? Czas skończyć z obojętnością wobec cierpienia innych i
poprawić stan amerykańskiej policji. Panie prezydencie, do pana mówię. Chcemy
być bezpieczni, inaczej żniwo śmierci będzie jeszcze większe. Dla CNN z miejsca
przestępstwa, Trish Walsh-Shmitt.
Scena piąta
Wieczorem.
Salon. Pani Murphy, pan Murphy, Sara, Jessica i Tony oglądają
wiadomości w CNN. Właśnie skończył się materiał przygotowany przez Trish
Walsh-Shmitt.
Pani Murphy: Nie mogę w to uwierzyć.
Sara: Ja też nie.
Tony: A ja tak. Już miałem do czynienia z tą Trish Walsh coś
tam. Oprócz nazwiska, którego nie da się wymówić, ma podstępny charakter. Suka,
jakiej jeszcze świat nie widział.
Pan Murphy: Młody człowieku, zachowuj się. Wulgarne słowa
nie są wskazane w tej sytuacji.
Tony: Jasne. A w jakiej są wskazane?
Wszyscy milczą. Rozlega się stukanie, do salonu wchodzi Agata i
inspektor Hughes.
Inspektor Hughes: Dobry wieczór, mili państwo.
Tony: (przybijając piątkę) Cześć, inspektorze.
Inspektor Hughes: (ze smutną miną) Mam smutne wieści. To
paskudne, jaki ten świat jest okropny. (kręci głową z rozczarowaniem) Wiemy,
kto zabił Franka Palermo. Odkryliśmy powiązania między tym biednym trupem a
Bertą Owens. Chodzili razem do liceum, byli nawet parą, ale Frank rzucił Bertę
dla swojej obecnej żony, Berty-Ann. W ogóle straszny był z niego kobieciarz.
Przyłapano go nawet w sypialni jego nauczycielki geografii. Motyw zbrodni?
Zemsta, oczywiście.
Agata: Co?!?! To niemożliwe… Berta nigdy…
Inspektor Hughes: Pani Agato, czy może pani przysiąc, że zna
pani panią Owens na wylot? Nie. Nikt nie zna drugiego człowieka. Nawet siebie
dobrze nie znamy…
Sara: Ale Berta? Przecież ona ucieka na widok krwi, a
miałaby zabić człowieka?
Pani Murphy: Tak, mnie też się wydaje, że to nie ona. Nie
umie się opanować, jest strasznie nerwowa, nie dałaby rady. A poza tym schowanie trupa we własnym pokoju jest bardzo głupie.
Cisza. Do salonu wchodzi Berta
Berta: Dobry wieczór. Czemu macie takie miny? Czy coś
wiadomo w sprawie tego trupa?
Agata: Berto…
Inspektor Hughes: (z kajdankami podchodząc do Berty) Berto
Owens, jest pani aresztowana za zamordowanie Franka Palermo. Ma pani prawo
zachować milczenie oraz zażądać obecności adwokata na przesłuchaniu.
Berta: Co?!?!
Inspektor Hughes: Nie chce mi się jeszcze raz tego
wszystkiego powtarzać…
Berta: Ale to nie ja, przysięgam… Nie zabiłam go… Nie
zabiłam nikogo… Nie, to nie ja… Musicie mi uwierzyć… Proszę…. To nie ja…
Jessica wybucha płaczem. Łzy spływają również po twarzy Berty. Greg
siedzi na kanapie z zaciśniętymi wargami.
Agata: Panie inspektorze… to nie ona…
Inspektor Hughes: Wszystko na to wskazuje. Przykro mi, takie
są procedury. Prawa trzeba przestrzegać.
Greg: Nie martw się, Berto. Udowodnisz im, że jesteś
niewinna.
Cisza. Inspektor Hughes żegna się skinieniem głowy i wychodzi wraz z
łkającą Bertą.
Sara: To niemożliwe…
Tony: A jednak. Jest dziwna, to fakt, trochę zbyt
pieprznięta, ale żeby kogoś zabić? (kręci głową) Nie wydaje mi się.
Pani Murphy: (zdecydowanie) To oznacza, że musimy
przeprowadzić własne śledztwo. Trzeba wyciągnąć Bertę z więzienia, bo ci…
Tony: …skurwiele
Pani Murphy: …niczego już nie zrobią, skoro mają mordercę.
Zaczniemy od jutra.
Pan Murphy: Słyszycie ten dźwięk?
Agata: To tylko Collin. Zawsze przesiaduje na ławce pod
oknem.
Akt III
Scena pierwsza
Godzina siódma rano, niedziela.
Ogródek. Pani Murphy, Sara, Greg, Babette, Ojciec Kleofas i Pan Murphy
stoją przy szklarni. Okazało się, że szkło na ścianach zostało wybite. W środku
panuje bałagan. Pomidory pospadały na ziemię.
Agata: Moje pomidory! Kto to uczynił?
Ojciec Kleofas: Pomidory to nie ludzie, Agato. Naprawimy to.
Agata: Naprawa szklarni zajmie miesiąc, ja nie mam
pieniędzy… Uważajcie na szkło, kochani. Pełno tu tego świństwa.
Pani Murphy: Szkło?
Sara: Właśnie tak to się nazywa… Szkło!
Pani Murphy i Sara patrzą po sobie z podekscytowaniem.
Babette: Tak, szkło i co z tego? To tylko zwykłe… ach, ojej…
Pani Murphy: Zbrodnię popełniono w szklarni!
Sara: To znaczy, że gdzieś tutaj muszą znajdować się jakieś
ślady!
Agata: (z powątpiewaniem) Szklarnię zniszczył wiatr i
deszcz, i jacyś wandale. Oni ciągle tu przychodzą i wszystko zamieniają w
ruinę. Morderstwo w szklarni? Nie sądzę.
Ojciec Kleofas: Byliśmy tu przedwczoraj, Agato. Rozmawialiśmy,
a potem poszedłem oglądać z Tonym mecz, zostawiając cię tutaj. Nie widziałaś
niczego podejrzanego? Kogoś, kogo nie powinno tu być?
Agata: Skończyłam podlewać pomidory i poszłam do pensjonatu.
Greg: Na pewno niczego nie widziałaś? Cokolwiek, Agato,
proszę… To może oczyścić Bertę z podejrzeń.
Agata: (zła) Przestańmy o tym rozmawiać! Policja zajmie się
wszystkim, za tydzień znajdą mordercę. Ja muszę zająć się szklarnią!
Wychodzi
Pan Murphy: Biedna Agata. Ta szklarnia znaczyła dla niej
naprawdę dużo…
Greg: Pójdę zadzwonić na policję.
Wychodzi
Babette: Spójrzcie na to!
Sara: Gdzie to znalazłaś?
Babette: Tutaj, leżało w ziemi. Co to jest?
Pani Murphy: Wygląda mi na papierosa. Może znajduje się na
nim materiał genetyczny. Babette, kochanie, schowaj to do woreczka. Tylko
ostrożnie! To dowód, który może zmienić wszystko.
Babette wychodzi
Sara: Hmmm, ciekawe… Obok papierosa leży ciemnozielony
kawałek szkła. Skąd on się wziął? Przecież szklarnia jest wykonana tylko z
białego szkła.
Pan Murphy: Niczego już nie rozumiem.
Scena druga
Przed pensjonatem. Pani Murphy, Sara, Tony i ojciec Kleofas stoją w
kółeczku, rozmawiając o czymś z podekscytowaniem.
Ojciec Kleofas: Nie wierzę w to.
Pani Murphy: U księdza wiara to podstawa. W każdym razie
musimy przedsięwziąć jakieś kroki. Przecież morderca, a raczej morderczyni lata
po naszym pensjonacie, gotowa zabić nas w naszych własnych łóżkach.
Sara: Te łóżka nie są nasze. Ale się zgadzam. Chociaż
nie wierzę w winę pani Agaty.
Ojciec Kleofas: I dlatego musimy to sprawdzić. Oskarżenie
niewinnego człowieka to zbrodnia przeciwko niemu.
Tony: Amen.
Pani Murphy: Zacznijmy od przeszukania …
Słychać kroki. Po schodach wchodzi Agata. Spiskowcy stają na baczność z
minami bardzo podejrzanymi, a w ich mniemaniu - niewinnymi.
Tony: (radośnie) Dzień dobry, najukochańsza pani Agato! Mamy
dzisiaj taki piękny dzień. Dlaczego pani nie ma na spacerze wśród natury, która
nie dorównuje pani urodą? Nawet nimfy przegrałyby z panią w konkursie na Miss
USA 2012, co przez nas, zwykłych śmiertelników, są uznawane za symbol wdzięku i
słodyczy. Czymże jest ich mleczna skóra i jedwabiste włosy przy pani
przymiotach?
Sara: (po cichu do Tony’ego) Opanuj się, matole. (do Agaty)
Hamburger z McDonalda mu zaszkodził.
Agata: Hmmm….
Ojciec Kleofas: Była pani w kościele?
Agata: Jeszcze nie, ale…
Ojciec Kleofas: To lepiej niech się pani spieszy. Za kilka
minut rozpoczyna się msza w kościółku niedaleko nas. Może pani pójdzie?
Agata: Miałam taki zamiar, ale…
Sara: Szybko, szybko, bo zajmą wszystkie miejsca.
Agata: Dobrze, już idę, ale…
Pani Murphy: Na co, Agatko, czekasz?
Agata: (zdenerwowana) Na miłość boską, dajcie mi dokończyć!
Milkną
Agata: (uspokojona) Tak lepiej. Chcę wam powiedzieć, że Evan
Teague znalazł na ciele Franka Palermo, a konkretnie na jego szyi, właściwie
tylniej części jego szyi, maleńką dziurkę zrobioną papierosem. Okazało się, że
jest to znak zrobiony przez gang Słonecznych Krokodyli. Eee… ludzie należący do
tego… mmm… stowarzyszenia tym, którzy ich zdradzili, zwykli robić taki znak po
ich zabiciu. Symbol wykonanej zemsty. To do zobaczenia.
Uśmiecha się delikatnie, marszcząc brwi. Wychodzi. Pozostali
patrzą po sobie z zaskoczeniem
Sara: To zmienia postać rzeczy.
Pani Murphy: (z zadowoleniem) Niekoniecznie. Mam już pomysł.
Tony: To świetnie, proszę pani, ale czy mogłaby się pani z
nami nim podzielić?
Pani Murphy: Nie, bo wy wszystko zniszczycie.
Tony: Dzięki.
Pani Murphy: (zamyślona) Proszę bardzo.
Wychodzi
Ojciec Kleofas: Nigdy nie wiem, co ona ma na myśli. Jest
intrygującą kobietą. Mówi coś, a myśli o czymś zupełnie innym. (wzdycha)
Scena trzecia
Salon. Agata, Jessica,
pan Murphy, pani Murphy, Greg, Sara, Tony, Collin, Babette, ojciec Kleofas
siedzą na kanapach. Rozmawiają w milczeniu o morderstwie.
Pani Murphy: Zaraz przyjdzie inspektor Hughes.
Agata: A po co?
Pani Murphy: Żeby aresztować prawdziwego mordercę.
Sara: Którym jest…?
Pani Murphy: Nie wiem, to zamierza ogłosić inspektor Hughes.
Cisza. Wszyscy czekają na przybycie inspektora Hughesa. W końcu
nadchodzi.
Inspektor Hughes: Dzień dobry, a raczej dobry wieczór, bo
już po dwudziestej. Mam dla was ważne wieści.
Ojciec Kleofas: (łagodnie) To już wiemy. Proszę przejść do
następnego punktu swojego przemówienia.
Inspektor Hughes: Następnym punktem jest pochwała
sprawiedliwości i obywatela, lecz sądzę, że nie chcecie o tym słuchać.
Tony: Dawaj, stary. Gadaj, kto zabił trupa.
Inspektor Hughes: Członek gangu Słonecznych Krokodyli. Fizyk.
Greg: JA?!?!
Pozostali: ON?!?!
Inspektor Hughes: Nie. To był pseudonim Jacoba Ramireza,
znanego w Warszawie jako Grzegorz Brzęczyszczykiewicz, w Madrycie jako Jorge
Martinez Marquez, w Bordeaux jako Jean Pierre, a w Honolulu jako nauczyciel
fizyki, którego nazwiska nikt nie umiał wymówić. Natomiast w Nowym Jorku jest
znany jako… Collin Collins.
Wszyscy patrzą na Collina, który próbuje uciec, lecz pan Murphy
podstawia mu nogę, a do salonu wpada tuzin policjantów, który zatrzymuje
przestępcę.
Collin: Gdyby nie te wścibskie dzieciaki… to znaczy, ci
wścibscy ludzie, wszystko uszłoby mi na sucho i nikt nie odkryłby mojego
powiązania z gangiem Słonecznych Krokodyli! Nie znoszę was!
Zostaje wyprowadzony przez ów tuzin policjantów. Wszyscy odetchnęli z
ulgą.
Sara: Jakim cudem?
Inspektor Hughes: Frank Palermo zdradził Słoneczne
Krokodyle. Powiedział policji coś, o czym miał zapomnieć. Więc Jacob stał się
Collinem i przyjechał do Nowego Jorku, by go zabić. Odbyło się to w szklarni,
zaraz po opuszczeniu jej przez panią Agatę. Collin udusił Franka i wypalił na
jego szyi znak papierosem. Przedtem się bili, robiąc spory bałagan w szklarni.
Collinsowi się udało, udusił Franka i zawlókł go do pokoju Berty Owens, by to
na nią zrzucić podejrzenia. Nadawała się idealnie, bo miała dobry motyw. Collin
zapomniał po sobie posprzątać. Zaskoczył Franka uderzeniem go szklaną butelką
po piwie w głowę, z której zostały odłamki. A siniaki, krew i plamy z pomidora
nie zwróciły uwagi nikogo, bo Collin był pijakiem, prawie bezdomnym i ciągle
chodził brudny. Znaleźliśmy ślady jego odcisków na papierosie i na szyi Franka,
więc to nie była trudna zagadka.
Babette: Dziękujemy, panie inspektorze! Dzięki panu możemy spać
spokojnie w naszych łóżkach! (uśmiechając się szelmowsko) Chętnie się panu
odwdzięczę…
Agata: A co z Bertą?
Inspektor Hughes: (uśmiechając się) Z Bertą?
Ktoś wchodzi do pokoju. To Berta, która natychmiast rzuca się w ramiona
Grega.
Pani Murphy: Ach, cóż za szczęśliwe zakończenie!
Tony: Taa, brakuje tylko fajerwerków i serpentyn.
Ojciec Kleofas: To dobrze, że wszystko się wyjaśniło. I
sądzę, że niedługo połączę kogoś świętym węzłem małżeńskim.
Berta: Co? Na pewno nie mnie. Jestem wolną kobietą sukcesu i
nie pozwolę, żeby jakiś mężczyzna rządził moim życiem!
Greg: Jak chcesz, najmilsza…
Berta: Chcę.
Sara: A odgłosy w szafie? To na pewno nie była robota tego
trupa.
Inspektor Hughes: (uśmiechając się tajemniczo) No cóż, niektóre
sprawy na zawsze pozostaną niewyjaśnione…
Na zewnątrz. Trish i Bobby podsłuchują.
Trish: Ha! Nagrałeś to?
Bobby: Tak jest.
Trish: Doskonale, mój nieudaczniku! Teraz mamy materiał na
kolejny reportaż. To sprawi, że moja kariera nabierze tempa. Może niedługo
dostanę fotel prezesa CNN…
Bobby: Z pewnością.
Trish: Ty tak we mnie wierzysz, kochany… Nie martw się,
kiedyś i ciebie ktoś doceni, choć nie liczyłabym, że stanie się to w ciągu
dwudziestu lat.
Bobby: Jak zwykle masz rację.
Trish: Wiem o tym.
___________________________________________________
Cholera, kurde, kurczę blade, motyla noga i w mordę
jeża! Nienawidzę tego, już nie mogę na to patrzeć. Chce mi się rzygać
(metaforycznie), gdy o tym myślę.
Pomysł wpadł mi do główki w styczniu, pisałam to od
tego piątku, w wordzie wyszło trzynaście stron. Nie wiem, czy to jest
dobre, ale mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam na śmierć (też metaforycznie). Ale początek się fajnie pisało.
Pearl Jam <3
Pearl Jam <3
[Przenajświętsza Panienko Przyspieszenia!
OdpowiedzUsuńScenariusz! Ojciec Kleofas! Sucharek! Sarunia! Morderstwo! Trup w szafie Och, i jeszcze "Gdyby nie te wścibskie dzieciaki…" - przypomina mi się Scooby Doo. Kocham Cię za ten rozdział i sam rozdzialik też kocham. Całym moim serduszkiem, każdą jego częścią. <3
JEST IDEALNIE! Najbardziej podoba mi się początek <333
Hej, może to przedstawimy pantomimą na polskim? To najfajniejszy dramat, jaki kiedykolwiek czytałam. Choć nie, chyba L. mówiła, że musi być wydany... Kurczę. DLACZEGO?!?!?!?! Ale... zawsze możemy zapytać, czy nie możemy przedstawić dramatu napisanego przez jedną z nas ;D Ja Cię zgłoszę, nie martw się.
Kocham ten rozdział, jest idealny i mój ulubiony, idę go czytać jeszcze raz.
O, Saruniu, a może oddasz mi trochę swoich umiejętności pisarskich, coo? ;D
PS. Ojciec Kleofas jest moim mężem.
PPS. Kocham ten rozdział.
PPPS. BARDZO KOCHAM TEN ROZDZIAŁ.
PPPPS. Idę go czytać jeszcze raz.
PPPPPS. Brzmię jak szaleniec, czy to tylko moje własne odczucia?]
[Wow, czegoś takiego jeszcze nie czytałam! Od samego początku rozłożyło mnie na łopatki, siedziałam z uśmiechem na buzi. Kocham Cię za tego suchara i za Tony'ego, bo chyba najbardziej mnie urzekł ze wszystkich bohaterów. Planujesz więcej tego typu notek? Jeśli tak - chętnie przeczytam ;> Wyszło naprawdę świetnie, nie masz powodu do nienawiści :D I zaraz... 13 stron?! Nie napisałam takiego kawałka od dobrych dwóch lat. Gratulacje!]
OdpowiedzUsuń[Jeszcze nie czytałam notek w podobnym wydaniu, więc była to dla mnie swoista nowość i niemałe zaskoczenie, ale jak najbardziej przyjemne, nawet bardzo. Sama nigdy nie wpadłabym na podobny pomysł, ani pod względem treści, ani wykonania, ale niesamowicie mi się podoba. Jest po prostu genialne! Świetnie napisane, świetne dialogi i świetny pomysł! Ah, rozpływam się, ale naprawdę jestem zachwycona ^^. Zazdroszczę kreatywności.]
OdpowiedzUsuń[ Dziękuję :) ]
OdpowiedzUsuń[Taki tam... odpał.]
OdpowiedzUsuń