WAŻNE:
IT'S ALL OVER


WARTO PRZECZYTAĆ:

227. Wszystko ma swój początek
(autorstwa Abby Hope)

228. But tomorrow never came
(autorstwa Kate Sparks i Ethana Arisena)

POLECAMY:

wtorek, 12 czerwca 2012

205. Z deszczu pod rynnę


Proszę o wyrozumiałość i uważne przeczytanie wszystkiego, począwszy od  części, w której wymienione są postacie. Mam nadzieję, że ktoś dotrze do końca :)
___________________________________________________


Występują:
Sara – osiemnastoletnia tancerka. Wysoka blondynka, zimna dziewczyna.
Tony – przystojny złodziej, który najbardziej lubi jeść brukselkę.
Ojciec Kleofas – ksiądz. Ma pięćdziesiąt lat, pochodzi z Memphis. Kiedyś grał na perkusji w kapeli rockowej, ale podczas  jednego z koncertów odkrył swoje powołanie i wstąpił do zakonu.
Babette – prostytutka. Urokliwe dziewczę, które kiedyś było królową szkoły. Oczywiście blondynka o błękitnych oczach.
Jessica – recepcjonistka. Głupiutka dziewczyna, która ma problemy ze zdrowiem.
Agata – właścicielka pensjonatu. Pulchna czterdziestolatka o matczynym wyglądzie. Pochodzi z Great Bend w Kansas, gdzie kiedyś pracowała jako nauczycielka geografii.
Pani Murphy – emerytka. Chuda o szczurzej twarzy, która nigdy nie rozstaje się z przepisami na sto różnych ciast. Lubi czytać kryminały.
Pan Murphy – emeryt. Jego ulubionym zajęciem jest wynajdowanie tuzina różnych chorób u swej żony.
Greg Dealey – nauczyciel fizyki. Skończył fizykę na jednym z angielskich uniwersytetów. Nie można powiedzieć o nim niczego ciekawego.
Berta Rozalia Owens – pani stomatolog. Despotka, wredna neurotyczka.
Inspektor Hughes – policjant, zaprzyjaźniony z panią Agatą. Ma duże wąsy.
Jasper Frode – policjant. Podwładny Hughesa. Nie znosi łamania prawa i budyniu waniliowego.
Frank Palermo – farmer z Kansas. Nosi farmerskie koszule.
Evan Teague – patolog. Przystojny mężczyzna, który lubi teorie spiskowe.
Collin Collins – pijak. Mieszka w pensjonacie. Nikt go nie lubi. Uzależniony od wszystkiego.
Trish Walsh-Shmitt – dziennikarka. Suka, jakiej jeszcze świat nie widział.
Bobby – operator kamery.
 I inni



Akt I
Scena pierwsza
Sobota. Przyjemny dzień, na zewnątrz świeci słońce, około dwudziestu dwóch stopni Celsjusza.
Salon, staromodny wystrój. Sara, Tony, pani Murphy, pan Murphy i ojciec Kleofas siedzą na kanapach. Jessica w recepcji naprzeciwko czyta „Cosmopolitan”. Do recepcji wpada Berta.

Berta: Gdzie jest Agata?
Jessica: (żując gumę) A skąd mam wiedzieć?
Berta: Siedź cicho, głupia dziewczyno, i znajdź mi ją! Natychmiast!
Jessica: (nie przerywając czytania) Już idę.
Berta: Właśnie widzę. Podnieś w końcu swoje tłuste cztery litery z tego krzesła i zrób to, o co cię proszę! JUŻ!
Ojciec Kleofas: Ależ, moja kochana Berto, nie ma potrzeby podnosić głosu.

Przychodzi Agata

Agata: (zdyszana) Co się dzieje?
Jessica: (wskazując na Bertę) Niech pani ją spyta.
Agata: Tak, Berto?
Berta: Agato… w moim pokoju znalazłam…
Tony: Sześćdziesiąt do czterdziestu pięciu dla Lakersów! TAK! Niedługo zdobędą mistrzostwo! Ci idioci z New Jersey nie dadzą im rady!
Pani Murphy: Cóż za wulgarny język!
Pan Murphy: Kochanie, nie unoś się tak. To źle działa na ciśnienie.
Pani Murphy: Doktor McCluskey przepisał mi jakieś nowe tabletki.
Berta: (czerwona ze złości) Czy ktoś mnie tu w ogóle słucha?
Sara: Nie.
Berta: Świetnie. Po prostu świetnie.

Wchodzi Babette

Babette: Czy ktoś widział może pana Rogera?
Berta: A co, zgubiłaś go?
Ojciec Kleofas: Uspokój się, Berto. Złośliwość ci nie pomoże.
Berta: Lepiej wsadź sobie te bzdury do nosa. Ojcze.

Ojciec Kleofas wzdycha

Tony: (martwym głosem) Przegrali.
Sara: I co z tego?
Tony: I co z tego?!?!
Sara: Nie musisz powtarzać mojego pytania.
Tony: Czy ty niczego nie rozumiesz?!?!
Sara: Rozumiem wiele rzeczy. Na przykład działanie silnika samochodowego.
Tony: Zamknij się. Proszę.
Pani Murphy: (z wyrozumiałym uśmiechem) Ach, ta dzisiejsza młodzież…
Berta: (złośliwie) Taa, nic dziwnego, że ten świat schodzi na psy…
Sara: W twoim przypadku na hieny.
Agata: Spokój. Proszę o spokój.

Wszyscy milkną

Agata: Berta chciała nam coś powiedzieć, więc jej posłuchajmy, jak na dobrze wychowanych ludzi przystało. Berto, proszę mówić.
Berta: U mnie w pokoju jest szafa…
Tony: (na stronie) U mnie też.
Berta: …dzisiaj rano otwieram szafę, zastanawiając się, w co się ubrać. Wahałam się pomiędzy szafirową sukienką w pomarańczowo-żółte kwiaty, a ceglastoczerwonymi spodniami z czarnym żakietem do kompletu. W końcu zdecydowałam się jednak na fiołkową spódniczkę i kremową bluzkę. (prezentuje swój ubiór) Szukam wspomnianych ubrań, gdy nagle widzę… martwe ciało…
Babette: (piskliwie) Gdzie?
Berta: W mojej szafie.
Jessica: Zaraz zemdleję (mdleje)

Huk. Ciało Jessiki upada na ziemię. Nikt nie zwraca na to uwagi.

Agata: Co?
Berta: Martwe ciało. U mnie w szafie.
Pani Murphy: Kto jest martwy?
Berta: No… trup.
Ojciec Kleofas: (cierpliwie) Trupy zazwyczaj są martwe, droga Berto.
Agata: To niemożliwe…
Berta: Też tak myślałam, dopóki nie zobaczyłam tego na własne oczy.

Wszyscy milkną ponownie

Tony: Czy to już koniec tego żartu?
Sara: To suchar, nie żart.
Berta: Wy, młodzi idioci, tego nie zrozumiecie. Jesteście na to za głupi.
Babette: Przepraszam bardzo, w liceum wygrałam konkurs biologiczny, więc nie mów, że jestem głupia. Oczywiście, to wtedy zostałam kapitanem drużyny cheerleaderek oraz królową balu (uśmiecha się z rozmarzeniem).
Pan Murphy: Dzieci, dzieci, uspokójcie się.
Agata: (odchrząka) Może lepiej będzie, jak pójdziemy zobaczyć tego… hmm… trupa.
Berta: Nie wierzysz mi…
Ojciec Kleofas: To znakomity pomysł! Zdążę jeszcze udzielić ostatniego błogosławieństwa biednemu truposzkowi. Poczekajcie, tylko wezmę święconą wodę.

Wychodzi

Agata: To chodźmy.


Scena druga
Skrzypiące schody. Sara, Tony, pani Murphy, pan Murphy, ojciec Kleofas, Berta, Babette i Agata poruszają się po stopniach prowadzących na pierwsze piętro, zastanawiając się, co robić. Wszyscy wyglądają na zakłopotanych.

Pan Murphy: Uważam, że najpierw powinni wejść mężczyźni. Ten widok dla kobiet może być straszny, a my musimy dbać o wasze łagodne serduszka (patrzy z miłością na żonę).
Berta: Widziałam to… to i jakoś nie zwymiotowałam.
Tony: To czemu jesteś zielona na twarzy?
Berta: To przez światło słoneczne. (podchodzi do lustra) A poza tym to jest seledynowy.
Agata: (z zakłopotaniem) Nie wiem, czy… (liczy zgromadzonych)… osiem osób to nie będzie za dużo.
Ojciec Kleofas: Dziewięć.
Agata: Jak to dziewięć? Jest nas ośmioro.
Ojciec Kleofas: Osiem plus jeden.
Agata: Kim jest ta dziewiąta osoba?
Ojciec Kleofas: Trupem.
Babette: (z przerażeniem) Kolejny? Czy to jakiś nawiedzony pensjonat?
Ojciec Kleofas: Chodziło mi o trupa Berty. Znaczy się, trupa w szafie Berty.
Sara: Wejdźmy wszyscy. Jestem pewna, że każdy zobaczy denata.
Berta: Skąd wiesz, że to było zabójstwo?
Sara: (chłodno) Nie sądzę, żeby dostał zawału serca w twojej szafie. A tak w ogóle to co miałby tam robić? Spać?
Berta: (na stronie) Są też inne powody.

Przybiega Jessica

Jessica: (zdyszana) Jestem… jestem już.
Agata: (z westchnieniem) Mam nadzieję, że to tylko żart.

Wchodzi do środka

Berta: Ja nigdy nie żartuję.

Wchodzi do środka

Tony: To było odkrywcze!

Wchodzi do środka, a za nim reszta zgromadzonych


Scena trzecia
Pokój Berty. Łóżko, stolik, biurko, krzesło, dywan oraz szafa. Ci sami, co w drugiej scenie. Wszyscy patrzą na szafę.

Agata: (nieśmiało) Chyba trzeba ją otworzyć, prawda?
Ojciec Kleofas: Jeżeli chcemy zobaczyć trupa, musimy ją otworzyć. Ale sądzę, że również możemy ją podziwiać, gdyż z pewnością na to zasługuje.
Jessica: (blada ze strachu) Ja tego nie zrobię!
Agata: (uspokajająco) Nikt ci nie każe, kochanie. Jest ktoś chętny?

Cisza

Agata: Czyli padło na mnie.

Podchodzi do szafy, z wahaniem wyciągając rękę. Nagle w szafie rozległ się dziwny łomot. Agata odskakuje przerażona. Łapie ją ojciec Kleofas.

Berta: On żyje!
Sara: Spokojnie. To tylko szczur.
Ojciec Kleofas: (czerwony na twarzy z wysiłku) Nie dowiemy się tego, jeżeli nie otworzymy szafy, a jeżeli on albo ona żyje tym bardziej musimy otworzyć szafę, żeby pomóc jemu lub jej wyjść. Agato… mogłabyś…?
Agata: Tak, tak… oczywiście. Przepraszam.

Wstaje o własnych siłach z rumieńcem na twarzy. Z szafy ponownie dochodzi łomot. Przenikliwy krzyk wydobywa się z uroczego gardła Jessiki.

Jessica: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
Agata: Na miłość boską, przestań!
Jessica: …AAAA! Dobra, już mi przeszło.

Mdleje. Nikt nie zwraca na nią uwagi. Tymczasem do pokoju wchodzi Greg Dealey.

Greg: Co się dzieje?
Berta: (zarumieniona, piskliwym głosem) Mamy trupa!
Greg: Hę?
Berta: No, trup. Martwy człowiek. Zmarły.
Tony: Osoba, która kopnęła w kalendarza.
Greg: Taki trup…
Berta: (podniecona) Chcesz go zobaczyć?
Greg: Czy ja wiem? To będzie przeżycie, które może trwale uszkodzić moją psychikę.
Tony: Nie musisz się martwić. I tak jest już uszkodzona.
Agata: Chce ktoś…?

Wykonuje nieznaczny ruch ręką w stronę szafy. Zapada cisza. Nawet w szafie.

Agata: (z westchnieniem) Dobrze. Ja to zrobię. W końcu to mój pensjonat.
Babette: Czy czujesz już jakąś więź z szafą? Bo wiesz, twoje słowa przypominają mi słowa matki, która musi zmienić pieluchę swojemu dziecku. „Dobrze. Ja to zrobię. W końcu to mój niemowlak”. Rozumiesz?

Wszyscy patrzą na nią jak na wariatkę

Agata: Nie…
Pani Murphy: (podskakując z podekscytowania) No otwieraj tę szafę!

Agata podchodzi do szafy i z zamkniętymi oczami otwiera ją

Pani Murphy: (zawiedziona) Nic tam nie ma.
Berta: Ale…
Ojciec Kleofas: Oj, Berto, Berto. Wiesz, że kłamstwo to grzech?
Babette: Przynajmniej nie będę miała koszmarów w nocy, chociaż gdy śpię z kimś, sny zazwyczaj mam przyjemne… O, patrzcie. Jessica chyba się ocknęła.

Wszyscy patrzą na Jessikę. Dziewczyna wstaje, wzrok ma nieprzytomny, kończyny się trzęsą.

Jessica: Muszę się napić… (łapie się za głowę) Zimno mi w głowę. Ma ktoś jakiś kapelusz?

Podchodzi do szafy, gdzie znajduje się przynajmniej tuzin kapeluszy w różnych kolorach: brzoskwiniowy, lapiz lazuli, modrakowy, zbożowy, fuksja etc. Bierze jeden (toffi), po czym odwraca się w stronę lustra, które znajduje się naprzeciwko szafy. Zakłada kapelusz na głowę i podziwia się w lustrze. Nagle na tafli dostrzega rękę wystającą z rękawa ognistoczerwonej koszuli w zółtą kratkę.

Jessica: AAAAAAAAAAAAAAA!
Wszyscy: AAAAAAAAAAAAAAAAA!
Ojciec Kleofas: Przenajświętsza Panienko Przyspieszenia!
Jessica: Zaraz zemdleję.

Mdleje



Akt II
Scena pierwsza
Ten sam dzień, godzinę później. Agata, Jessica, Sara, Tony, pani Murphy, pan Murphy, Babette, Berta, Greg, ojciec Kleofas siedzą przy stole w jadalni. Wystrój jak z babcinej kuchni. Na środku stolika stoi otwarta paczka słonych paluszków.

Agata: Co teraz zrobimy?

Cisza

Agata: No? Musimy coś zrobić. Odkryliśmy ciało.
Sara: Które jest martwe.
Agata: Właśnie. Które jest martwe. Jeżeli ktoś jest martwy, to jego miejsce znajduje się na cmentarzu. Powinniśmy je tam zanieść i zakopać? Chociaż to głupio nie znać imienia zmarłego, a musimy załatwić jakąś tabliczkę z jego nazwiskiem. I dodać jakąś ładną sentencję. O, na przykład „Mimo że cię nie znaliśmy, pozostaniesz w naszych sercach na zawsze”.
Babette: „W naszych koszmarach” lepiej by pasowało.
Pani Murphy: Skoro to ciało jest martwe, to znaczy, że coś musiało spowodować śmierć. Radzę dowiedzieć się, co to było.
Tony: (ironicznie) Hmm, może ostry nóż?
Pani Murphy: (nie dostrzegając ironii) Nigdzie nie było śladów krwi...
Greg: (nieśmiało) Zadzwońmy na policję.
Tony: (z lekceważeniem) Bez przesady. To tylko trup.
Berta: Tak, tak, policja to najlepsze wyjście. Zgadzam się z Gregiem. Wszystko załatwią, postawią grób, a my dostaniemy nagrodę za znalezienie trupa. To znaczy ja dostanę, bo byłam pierwsza.
Sara: (przewracając oczami) Niech ktoś zadzwoni. Miejmy to już z głowy.

Wszyscy kiwają głowami. Agata idzie po komórkę. Jessica zjada ostatniego paluszka.


Scena druga
Salon. Ci sami, co w poprzedniej scenie. Pani Murphy, pan Murphy, Greg, Babette i Berta siedzą na kanapach lub fotelach, Sara, Tony, Agata, Jessica, ojciec Kleofas stoją obok nich. Wszyscy są spięci. Nagle rozlega się dzwonek do drzwi.

Agata: (z grymasem) Pójdę otworzyć.
Pani Murphy: (do męża) Nie wiem, czy dobrze zrobiliśmy. Z doświadczenia wiem, że policja zawsze komplikuje sprawę.
Pan Murphy: Nie możemy działać przeciwko prawu.
Pani Murphy: Gwiżdżę na prawo.

Agata otwiera drzwi. Za nimi stoi inspektor Hughes wraz z Evanem Teague’em  i Jasperem Frode’em. Inspektor uśmiecha się promiennie pod wąsem do Agaty. Evan trzyma w rękach pokaźną walizkę.

Inspektor Hughes: (całując Agatę w dłoń) Witam, pani Agato. Cóż za piękny dzień mamy. Słońce świeci, ptaszki świergocą, a tafla wody jest taka przejrzysta. No i nie można zapomnieć o tym trupie, co urozmaici każdy dzień.
Agata: (z rumieńcem) Tak, rzeczywiście można tak powiedzieć.
Inspektor Hughes: To Jasper Frode, mój pomocnik, a tutaj stoi Evan Teague, patolog. Pomogą nam w zidentyfikowaniu trupa, określeniu przyczyny morderstwa etc. Więc… gdzie on jest?
Agata: (zdezorientowana) Kto?
Inspektor Hughes: (śmiejąc się) Trup, oczywiście. Przecież to on jest gwiazdą dzisiejszego dnia.
Agata: Trup? Ach, trup. Trup jest… jest… (odwraca się do Jessiki) Gdzie on jest?
Jessica: W pokoju Berty, pani Agato.
Agata: (do inspektora Hughes): W pokoju Berty! Zaprowadzić pana?
Inspektor Hughes: Z największą przyjemnością.

Inspektor Hughes, Evan, Jasper i pani Agata wychodzą

Tony: Myślicie, że też możemy pójść?
Sara: Nikt nam tego nie zabronił.

Wszyscy patrzą po sobie

Pani Murphy: To chodźmy. Tylko szybko, bo jeszcze powiedzą coś ważnego, czego nie usłyszymy.

Z zadziwiającą sprawnością podnosi się z fotela i biegnie do pokoju Berty. Pozostali za nią.


Scena trzecia
Pokój Berty. Gdzieniegdzie znajduje się policyjny sprzęt. Inspektor Hughes chodzi po pokoju zamyślony, podkręcając wąsa, Evan bada zwłoki (ubrane w koszulę w kratę i dżinsy), Jasper robi zdjęcia nowoczesnym aparatem. Agata siedzi na łóżku z pobladłą twarzą. Za drzwiami stoją Tony, Sara, pani Murphy, pan Murphy, Babette, Berta, ojciec Kleofas, Jessica i Greg i podsłuchują, po cichu wymieniając uwagi.

Inspektor Hughes: Co tam masz, Evan?
Evan: Mężczyzna, lat około dwadzieścia pięć, trzydzieści, brunet, cera opalona, najwyraźniej dużo czasu spędzał na słońcu. Oczy koloru brązowego otwarte, wzięto go z zaskoczenia, co wnioskuję po lekko otwartych ustach, uniesionych brwiach i ogólnym wyrazie twarzy. Ma złamany nos. Na ciele znajdują się siniaki, co oznacza pobicie. Wargi sine, czyli przyczyną zgonu niezidentyfikowanego denata jest uduszenie. Inspektorze, proszę spojrzeć (pokazuje na szyję) Tu, tu i tu są ślady palców. Nie żyje od dziesięciu do dwudziestu godzin.
Inspektor Hughes: A więc uduszenie. Jasper?
Jasper: Morderstwa nie popełniono tutaj. Ślady na dywanie wskazują na wleczenie ciała. Morderca musiał go zabić gdzieś indziej. Na dywanie znajdują się odłamki szkła, więc jakieś okno pewnie zostało wybite. Morderca przyniósł tu ofiarę i schował w szafie. (z pogardą) Kiepska kryjówka, moim zdaniem.
Inspektor Hughes: Pani Agato, zauważyła pani coś niezwykłego w zachowaniu gości?
Agata: (przerażona) Nie… to znaczy… nie, wszyscy zachowywali się normalnie… Może to nie jest najlepsze słowo, ale… chodziło mi… że wszyscy zachowywali się tak, jak zwykle. Może niektórzy są trochę… dziwni, ale… to nie oni.
Inspektor Hughes: Muszę porozmawiać z każdym z gości osobno. Zwykłe przesłuchanie, nie ma się czego bać, można zażądać obecności adwokata. Najpierw skorzystamy z pani obecności (uśmiech) Gdzie pani była wczoraj wieczorem?
Agata: Nie wiem, nie pamiętam… Gdzieś tu… Chyba w ogródku… W szklarni… Tak, podlewałam pomidory.
Inspektor Hughes: (zapisując w notesie) …pomidory. Dobrze. Czy ktoś może to potwierdzić?
Agata: Ojciec Kleofas. Udzielał mi wtedy rad dotyczących prowadzenia ogródka. Coś o biedronkach…
Inspektor Hughes: Dobrze. Kto mieszka w tym pokoju?
Agata: Berta Owens. Pani stomatolog, naprawdę… miła. Może ostatnio zachowywała się trochę… dziwnie, ale ona jest trochę… nienormalna…
Berta: (zza drzwi) Wcale nie!

Z korytarza dochodzą odgłosy uciszania Berty. W końcu drzwi się otwierają i staje w nich cała dziewiątka

Berta: Wcale nie! Jestem normalną, szanującą prawo obywatelką Ameryki!
Inspektor Hughes: (ze zdziwieniem) Co to ma być? To teren przestępstwa i wstęp jest wzbroniony.
Jasper: (ze złością) Właśnie. Wynocha.
Evan: Inspektorze! Mam dokumenty denata. To Frank Palermo, zamieszkały w Great Bend w Kansas. Ma żonę i trójkę dzieci. Jest farmerem.
Inspektor Hughes: Farmer? Co ten Palermo robił w Nowym Jorku?
Sara: Wczoraj był zjazd farmerów. Niedaleko Art College.
Inspektor Hughes: Trzeba powiadomić rodzinę, sprawdzić wszystkie powiązania, czyli to, co zawsze. Evan, zabierz zwłoki i zbadaj je, Jasper, pojedziesz ze mną. Musimy odwiedzić kilka osób… Do widzenia, pani Agato. Mam nadzieję, że nie sprawiliśmy kłopotu.
Agata: Nie, nie… oczywiście, że nie.
Pani Murphy: Kiedy będziecie wiedzieć coś więcej?
Inspektor Hughes: Za dwie godziny. Życzę państwu miłego dnia i… ostrożności.

Inspektor Hughes, Evan i Jasper wychodzą. Pozostali milczą.


Scena czwarta
Przed pensjonatem. Ogromny samochód ze znakiem CNN właśnie zaparkował. Wysiada z niego kamerzysta oraz Trish Walsh-Shmitt z mikrofonem. Kobieta poprawia fryzurę.

Trish: Poczekaj, Bobby, musimy znaleźć jakąś ofiarę. Kogoś biednego, otumanionego i nieśmiałego. Najlepiej właścicielkę tego brzydkiego czegoś (wskazuje na pensjonat) Jak wyglądam?
Bobby: Jak zwykle perfekcyjnie, Trish.
Trish: Wiem, Bobby. A ty lepiej popraw koszulę, debilu.

Ulicą przechodzi Collin Collins, trochę się zataczając

Trish: (z zadowoleniem) Chyba mamy ofiarę. Włączyłeś? Świetnie. Dzień dobry. Co może nam pan powiedzieć o dzisiejszych wydarzeniach w pensjonacie U Beaty?
Bobby: (cicho) Agata. Pensjonat nazywa się U Agaty…
Trish: Wytnie się, a my nie mamy czasu na powtórki. No? Więc co pan o nich powie?
Collin: (beka) Jakich wyważeniach?
Trish: Morderstwo? Słyszał pan coś o tym?
Collin: Nieeeeeeeee
Trish: (wzdycha z irytacją) Więc proszę powiedzieć, że to było straszne i nie spodziewał się pan czegoś takiego w tak bezpiecznym miejscu, jak Nowy Jork. I najlepiej jeszcze dodać, że to wina prezydenta, to zawsze działa na ludzi, a nasz materiał przynajmniej wywoła emocje. No, dalej!
Collin: So wszysko… wina… permanenta…
Trish: A może wyraźniej?

Czeka. Collin się nie odzywa. Trish ma nowy, wspaniały pomysł.

Trish: Wiesz, Bobby? Zróbmy z niego gwiazdę. Jest już czymś ubrudzony, to chyba jakiś sok albo piwo, powalany ziemią, z siniakami, wystarczy trochę ketchupu i nasz materiał stanie się sensacją! A to obrzydliwe coś zaraz może się przerodzić w miejsce prawdziwego przestępstwa. Wystarczy Photo Shop. Co ty na to?
Bobby: Perfekcyjnie, Trish, jak zwykle.
Trish: Wiem, wiem, Bobby. Może ty też coś w końcu wymyślisz? Albo lepiej nie, bo się zmęczysz i kto wtedy będzie kręcił moje materiały? Dobrze, wstrętny pijaku. Nic nie mów, połóż się na ziemi i jęcz. Masz wystarczająco tyle inteligencji, że dasz radę to zrobić bez pomocy cioci Trish? Świetnie. Zaczynamy.

Odchrząka, poprawia fryzurę, przybiera poważną minę

Trish: Wczoraj w godzinach nocnych w pensjonacie U Agaty doszło do jednego z najpoważniejszych przestępstw ostatnich lat. Szaleniec z siekierą wdarł się do budynku, raniąc kilkanaście osób, jedną zabijając. Sprawca jest nieznany, jego motyw także. Z sejfu zniknęło sto tysięcy dolarów, lecz policjanci zapewniają, że nie chodziło o pieniądze. Właścicielka pensjonatu, pani Agata, będzie musiała znaleźć nowe miejsce pracy, gdyż dorobek całego jej życia został uszkodzony przez sprawcę. Gdzie była policja, gdy kilkanaście osób leżało, krwawiąc i cierpiąc? Dlaczego nikt z sąsiadów nie zareagował, słysząc krzyki poszkodowanych? Czas skończyć z obojętnością wobec cierpienia innych i poprawić stan amerykańskiej policji. Panie prezydencie, do pana mówię. Chcemy być bezpieczni, inaczej żniwo śmierci będzie jeszcze większe. Dla CNN z miejsca przestępstwa, Trish Walsh-Shmitt.


Scena piąta
Wieczorem.
Salon. Pani Murphy, pan Murphy, Sara, Jessica i Tony oglądają wiadomości w CNN. Właśnie skończył się materiał przygotowany przez Trish Walsh-Shmitt.

Pani Murphy: Nie mogę w to uwierzyć.
Sara: Ja też nie.
Tony: A ja tak. Już miałem do czynienia z tą Trish Walsh coś tam. Oprócz nazwiska, którego nie da się wymówić, ma podstępny charakter. Suka, jakiej jeszcze świat nie widział.
Pan Murphy: Młody człowieku, zachowuj się. Wulgarne słowa nie są wskazane w tej sytuacji.
Tony: Jasne. A w jakiej są wskazane?

Wszyscy milczą. Rozlega się stukanie, do salonu wchodzi Agata i inspektor Hughes.

Inspektor Hughes: Dobry wieczór, mili państwo.
Tony: (przybijając piątkę) Cześć, inspektorze.
Inspektor Hughes: (ze smutną miną) Mam smutne wieści. To paskudne, jaki ten świat jest okropny. (kręci głową z rozczarowaniem) Wiemy, kto zabił Franka Palermo. Odkryliśmy powiązania między tym biednym trupem a Bertą Owens. Chodzili razem do liceum, byli nawet parą, ale Frank rzucił Bertę dla swojej obecnej żony, Berty-Ann. W ogóle straszny był z niego kobieciarz. Przyłapano go nawet w sypialni jego nauczycielki geografii. Motyw zbrodni? Zemsta, oczywiście.
Agata: Co?!?! To niemożliwe… Berta nigdy…
Inspektor Hughes: Pani Agato, czy może pani przysiąc, że zna pani panią Owens na wylot? Nie. Nikt nie zna drugiego człowieka. Nawet siebie dobrze nie znamy…
Sara: Ale Berta? Przecież ona ucieka na widok krwi, a miałaby zabić człowieka?
Pani Murphy: Tak, mnie też się wydaje, że to nie ona. Nie umie się opanować, jest strasznie nerwowa, nie dałaby rady. A poza tym schowanie trupa we własnym pokoju jest bardzo głupie.

Cisza. Do salonu wchodzi Berta

Berta: Dobry wieczór. Czemu macie takie miny? Czy coś wiadomo w sprawie tego trupa?
Agata: Berto…
Inspektor Hughes: (z kajdankami podchodząc do Berty) Berto Owens, jest pani aresztowana za zamordowanie Franka Palermo. Ma pani prawo zachować milczenie oraz zażądać obecności adwokata na przesłuchaniu.
Berta: Co?!?!
Inspektor Hughes: Nie chce mi się jeszcze raz tego wszystkiego powtarzać…
Berta: Ale to nie ja, przysięgam… Nie zabiłam go… Nie zabiłam nikogo… Nie, to nie ja… Musicie mi uwierzyć… Proszę…. To nie ja…

Jessica wybucha płaczem. Łzy spływają również po twarzy Berty. Greg siedzi na kanapie z zaciśniętymi wargami.

Agata: Panie inspektorze… to nie ona…
Inspektor Hughes: Wszystko na to wskazuje. Przykro mi, takie są procedury. Prawa trzeba przestrzegać.
Greg: Nie martw się, Berto. Udowodnisz im, że jesteś niewinna.

Cisza. Inspektor Hughes żegna się skinieniem głowy i wychodzi wraz z łkającą Bertą.

Sara: To niemożliwe…
Tony: A jednak. Jest dziwna, to fakt, trochę zbyt pieprznięta, ale żeby kogoś zabić? (kręci głową) Nie wydaje mi się.
Pani Murphy: (zdecydowanie) To oznacza, że musimy przeprowadzić własne śledztwo. Trzeba wyciągnąć Bertę z więzienia, bo ci…
Tony: …skurwiele
Pani Murphy: …niczego już nie zrobią, skoro mają mordercę. Zaczniemy od jutra.
Pan Murphy: Słyszycie ten dźwięk?
Agata: To tylko Collin. Zawsze przesiaduje na ławce pod oknem.



Akt III
Scena pierwsza
Godzina siódma rano, niedziela.
Ogródek. Pani Murphy, Sara, Greg, Babette, Ojciec Kleofas i Pan Murphy stoją przy szklarni. Okazało się, że szkło na ścianach zostało wybite. W środku panuje bałagan. Pomidory pospadały na ziemię.

Agata: Moje pomidory! Kto to uczynił?
Ojciec Kleofas: Pomidory to nie ludzie, Agato. Naprawimy to.
Agata: Naprawa szklarni zajmie miesiąc, ja nie mam pieniędzy… Uważajcie na szkło, kochani. Pełno tu tego świństwa.
Pani Murphy: Szkło?
Sara: Właśnie tak to się nazywa… Szkło!

Pani Murphy i Sara patrzą po sobie z podekscytowaniem.

Babette: Tak, szkło i co z tego? To tylko zwykłe… ach, ojej…
Pani Murphy: Zbrodnię popełniono w szklarni!
Sara: To znaczy, że gdzieś tutaj muszą znajdować się jakieś ślady!
Agata: (z powątpiewaniem) Szklarnię zniszczył wiatr i deszcz, i jacyś wandale. Oni ciągle tu przychodzą i wszystko zamieniają w ruinę. Morderstwo w szklarni? Nie sądzę.
Ojciec Kleofas: Byliśmy tu przedwczoraj, Agato. Rozmawialiśmy, a potem poszedłem oglądać z Tonym mecz, zostawiając cię tutaj. Nie widziałaś niczego podejrzanego? Kogoś, kogo nie powinno tu być?
Agata: Skończyłam podlewać pomidory i poszłam do pensjonatu.
Greg: Na pewno niczego nie widziałaś? Cokolwiek, Agato, proszę… To może oczyścić Bertę z podejrzeń.
Agata: (zła) Przestańmy o tym rozmawiać! Policja zajmie się wszystkim, za tydzień znajdą mordercę. Ja muszę zająć się szklarnią!

Wychodzi

Pan Murphy: Biedna Agata. Ta szklarnia znaczyła dla niej naprawdę dużo…
Greg: Pójdę zadzwonić na policję.

Wychodzi

Babette: Spójrzcie na to!
Sara: Gdzie to znalazłaś?
Babette: Tutaj, leżało w ziemi. Co to jest?
Pani Murphy: Wygląda mi na papierosa. Może znajduje się na nim materiał genetyczny. Babette, kochanie, schowaj to do woreczka. Tylko ostrożnie! To dowód, który może zmienić wszystko.

Babette wychodzi

Sara: Hmmm, ciekawe… Obok papierosa leży ciemnozielony kawałek szkła. Skąd on się wziął? Przecież szklarnia jest wykonana tylko z białego szkła.
Pan Murphy: Niczego już nie rozumiem.


Scena druga
Przed pensjonatem. Pani Murphy, Sara, Tony i ojciec Kleofas stoją w kółeczku, rozmawiając o czymś z podekscytowaniem.

Ojciec Kleofas: Nie wierzę w to.
Pani Murphy: U księdza wiara to podstawa. W każdym razie musimy przedsięwziąć jakieś kroki. Przecież morderca, a raczej morderczyni lata po naszym pensjonacie, gotowa zabić nas w naszych własnych łóżkach.
Sara: Te łóżka nie są nasze. Ale się zgadzam. Chociaż nie wierzę w winę pani Agaty.
Ojciec Kleofas: I dlatego musimy to sprawdzić. Oskarżenie niewinnego człowieka to zbrodnia przeciwko niemu.
Tony: Amen.
Pani Murphy: Zacznijmy od przeszukania …

Słychać kroki. Po schodach wchodzi Agata. Spiskowcy stają na baczność z minami bardzo podejrzanymi, a w ich mniemaniu - niewinnymi.

Tony: (radośnie) Dzień dobry, najukochańsza pani Agato! Mamy dzisiaj taki piękny dzień. Dlaczego pani nie ma na spacerze wśród natury, która nie dorównuje pani urodą? Nawet nimfy przegrałyby z panią w konkursie na Miss USA 2012, co przez nas, zwykłych śmiertelników, są uznawane za symbol wdzięku i słodyczy. Czymże jest ich mleczna skóra i jedwabiste włosy przy pani przymiotach?
Sara: (po cichu do Tony’ego) Opanuj się, matole. (do Agaty) Hamburger z McDonalda mu zaszkodził.
Agata: Hmmm….
Ojciec Kleofas: Była pani w kościele?
Agata: Jeszcze nie, ale…
Ojciec Kleofas: To lepiej niech się pani spieszy. Za kilka minut rozpoczyna się msza w kościółku niedaleko nas. Może pani pójdzie?
Agata: Miałam taki zamiar, ale…
Sara: Szybko, szybko, bo zajmą wszystkie miejsca.
Agata: Dobrze, już idę, ale…
Pani Murphy: Na co, Agatko, czekasz?
Agata: (zdenerwowana) Na miłość boską, dajcie mi dokończyć!

Milkną

Agata: (uspokojona) Tak lepiej. Chcę wam powiedzieć, że Evan Teague znalazł na ciele Franka Palermo, a konkretnie na jego szyi, właściwie tylniej części jego szyi, maleńką dziurkę zrobioną papierosem. Okazało się, że jest to znak zrobiony przez gang Słonecznych Krokodyli. Eee… ludzie należący do tego… mmm… stowarzyszenia tym, którzy ich zdradzili, zwykli robić taki znak po ich zabiciu. Symbol wykonanej zemsty. To do zobaczenia.

Uśmiecha się delikatnie, marszcząc brwi. Wychodzi. Pozostali patrzą po sobie z zaskoczeniem

Sara: To zmienia postać rzeczy.
Pani Murphy: (z zadowoleniem) Niekoniecznie. Mam już pomysł.
Tony: To świetnie, proszę pani, ale czy mogłaby się pani z nami nim podzielić?
Pani Murphy: Nie, bo wy wszystko zniszczycie.
Tony: Dzięki.
Pani Murphy: (zamyślona) Proszę bardzo.

Wychodzi

Ojciec Kleofas: Nigdy nie wiem, co ona ma na myśli. Jest intrygującą kobietą. Mówi coś, a myśli o czymś zupełnie innym. (wzdycha)


Scena trzecia
Salon. Agata, Jessica, pan Murphy, pani Murphy, Greg, Sara, Tony, Collin, Babette, ojciec Kleofas siedzą na kanapach. Rozmawiają w milczeniu o morderstwie.

Pani Murphy: Zaraz przyjdzie inspektor Hughes.
Agata: A po co?
Pani Murphy: Żeby aresztować prawdziwego mordercę.
Sara: Którym jest…?
Pani Murphy: Nie wiem, to zamierza ogłosić inspektor Hughes.

Cisza. Wszyscy czekają na przybycie inspektora Hughesa. W końcu nadchodzi.

Inspektor Hughes: Dzień dobry, a raczej dobry wieczór, bo już po dwudziestej. Mam dla was ważne wieści.
Ojciec Kleofas: (łagodnie) To już wiemy. Proszę przejść do następnego punktu swojego przemówienia.
Inspektor Hughes: Następnym punktem jest pochwała sprawiedliwości i obywatela, lecz sądzę, że nie chcecie o tym słuchać.
Tony: Dawaj, stary. Gadaj, kto zabił trupa.
Inspektor Hughes: Członek gangu Słonecznych Krokodyli. Fizyk.
Greg: JA?!?!
Pozostali: ON?!?!
Inspektor Hughes: Nie. To był pseudonim Jacoba Ramireza, znanego w Warszawie jako Grzegorz Brzęczyszczykiewicz, w Madrycie jako Jorge Martinez Marquez, w Bordeaux jako Jean Pierre, a w Honolulu jako nauczyciel fizyki, którego nazwiska nikt nie umiał wymówić. Natomiast w Nowym Jorku jest znany jako… Collin Collins.

Wszyscy patrzą na Collina, który próbuje uciec, lecz pan Murphy podstawia mu nogę, a do salonu wpada tuzin policjantów, który zatrzymuje przestępcę.

Collin: Gdyby nie te wścibskie dzieciaki… to znaczy, ci wścibscy ludzie, wszystko uszłoby mi na sucho i nikt nie odkryłby mojego powiązania z gangiem Słonecznych Krokodyli! Nie znoszę was!

Zostaje wyprowadzony przez ów tuzin policjantów. Wszyscy odetchnęli z ulgą.

Sara: Jakim cudem?
Inspektor Hughes: Frank Palermo zdradził Słoneczne Krokodyle. Powiedział policji coś, o czym miał zapomnieć. Więc Jacob stał się Collinem i przyjechał do Nowego Jorku, by go zabić. Odbyło się to w szklarni, zaraz po opuszczeniu jej przez panią Agatę. Collin udusił Franka i wypalił na jego szyi znak papierosem. Przedtem się bili, robiąc spory bałagan w szklarni. Collinsowi się udało, udusił Franka i zawlókł go do pokoju Berty Owens, by to na nią zrzucić podejrzenia. Nadawała się idealnie, bo miała dobry motyw. Collin zapomniał po sobie posprzątać. Zaskoczył Franka uderzeniem go szklaną butelką po piwie w głowę, z której zostały odłamki. A siniaki, krew i plamy z pomidora nie zwróciły uwagi nikogo, bo Collin był pijakiem, prawie bezdomnym i ciągle chodził brudny. Znaleźliśmy ślady jego odcisków na papierosie i na szyi Franka, więc to nie była trudna zagadka.
Babette: Dziękujemy, panie inspektorze! Dzięki panu możemy spać spokojnie w naszych łóżkach! (uśmiechając się szelmowsko) Chętnie się panu odwdzięczę…
Agata: A co z Bertą?
Inspektor Hughes: (uśmiechając się) Z Bertą?

Ktoś wchodzi do pokoju. To Berta, która natychmiast rzuca się w ramiona Grega.

Pani Murphy: Ach, cóż za szczęśliwe zakończenie!
Tony: Taa, brakuje tylko fajerwerków i serpentyn.
Ojciec Kleofas: To dobrze, że wszystko się wyjaśniło. I sądzę, że niedługo połączę kogoś świętym węzłem małżeńskim.
Berta: Co? Na pewno nie mnie. Jestem wolną kobietą sukcesu i nie pozwolę, żeby jakiś mężczyzna rządził moim życiem!
Greg: Jak chcesz, najmilsza…
Berta: Chcę.
Sara: A odgłosy w szafie? To na pewno nie była robota tego trupa.
Inspektor Hughes: (uśmiechając się tajemniczo) No cóż, niektóre sprawy na zawsze pozostaną niewyjaśnione…

Na zewnątrz. Trish i Bobby podsłuchują.

Trish: Ha! Nagrałeś to?
Bobby: Tak jest.
Trish: Doskonale, mój nieudaczniku! Teraz mamy materiał na kolejny reportaż. To sprawi, że moja kariera nabierze tempa. Może niedługo dostanę fotel prezesa CNN…
Bobby: Z pewnością.
Trish: Ty tak we mnie wierzysz, kochany… Nie martw się, kiedyś i ciebie ktoś doceni, choć nie liczyłabym, że stanie się to w ciągu dwudziestu lat.
Bobby: Jak zwykle masz rację.
Trish: Wiem o tym.

 ___________________________________________________
Cholera, kurde, kurczę blade, motyla noga i w mordę jeża! Nienawidzę tego, już nie mogę na to patrzeć. Chce mi się rzygać (metaforycznie), gdy o tym myślę.
Pomysł wpadł mi do główki w styczniu, pisałam to od tego piątku, w wordzie wyszło trzynaście stron. Nie wiem, czy to jest dobre, ale mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam na śmierć (też metaforycznie). Ale początek się fajnie pisało.
Pearl Jam <3

5 komentarzy:

  1. [Przenajświętsza Panienko Przyspieszenia!
    Scenariusz! Ojciec Kleofas! Sucharek! Sarunia! Morderstwo! Trup w szafie Och, i jeszcze "Gdyby nie te wścibskie dzieciaki…" - przypomina mi się Scooby Doo. Kocham Cię za ten rozdział i sam rozdzialik też kocham. Całym moim serduszkiem, każdą jego częścią. <3
    JEST IDEALNIE! Najbardziej podoba mi się początek <333
    Hej, może to przedstawimy pantomimą na polskim? To najfajniejszy dramat, jaki kiedykolwiek czytałam. Choć nie, chyba L. mówiła, że musi być wydany... Kurczę. DLACZEGO?!?!?!?! Ale... zawsze możemy zapytać, czy nie możemy przedstawić dramatu napisanego przez jedną z nas ;D Ja Cię zgłoszę, nie martw się.
    Kocham ten rozdział, jest idealny i mój ulubiony, idę go czytać jeszcze raz.
    O, Saruniu, a może oddasz mi trochę swoich umiejętności pisarskich, coo? ;D
    PS. Ojciec Kleofas jest moim mężem.
    PPS. Kocham ten rozdział.
    PPPS. BARDZO KOCHAM TEN ROZDZIAŁ.
    PPPPS. Idę go czytać jeszcze raz.
    PPPPPS. Brzmię jak szaleniec, czy to tylko moje własne odczucia?]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Wow, czegoś takiego jeszcze nie czytałam! Od samego początku rozłożyło mnie na łopatki, siedziałam z uśmiechem na buzi. Kocham Cię za tego suchara i za Tony'ego, bo chyba najbardziej mnie urzekł ze wszystkich bohaterów. Planujesz więcej tego typu notek? Jeśli tak - chętnie przeczytam ;> Wyszło naprawdę świetnie, nie masz powodu do nienawiści :D I zaraz... 13 stron?! Nie napisałam takiego kawałka od dobrych dwóch lat. Gratulacje!]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Jeszcze nie czytałam notek w podobnym wydaniu, więc była to dla mnie swoista nowość i niemałe zaskoczenie, ale jak najbardziej przyjemne, nawet bardzo. Sama nigdy nie wpadłabym na podobny pomysł, ani pod względem treści, ani wykonania, ale niesamowicie mi się podoba. Jest po prostu genialne! Świetnie napisane, świetne dialogi i świetny pomysł! Ah, rozpływam się, ale naprawdę jestem zachwycona ^^. Zazdroszczę kreatywności.]

    OdpowiedzUsuń