19 lipca 2012
Śmiercionośne Niedźwiedzie atakują!
Wczorajszego
wieczora, dnia 18 lipca 2012 roku, odbył się koncert
grupy Deadly Bears Organization (w skrócie DBO). W sali jednego z
najpopularniejszych klubów naszego miasta, Chrome, na scenę wyszło czterech
mężczyzn i niech mnie piorun trzaśnie, jeśli oni nie byli przystojni. Byli. Jakaś
nastolatka pisnęła, inna zawołała „Fuck yeah Shawn Sandeford!”, a jej chłopak w
ostatnim momencie powstrzymał ją przed wskoczeniem na scenę. Tymczasem zespół rozstawił
sprzęt i zaczął grać.
Dopiero wtedy
widzowie po raz pierwszy oglądający DBO live
zrozumieli prawdę – ich ulubieni muzycy byli po sześćdziesiątce. Faktycznie,
wokalista zespołu Shawn ma lat sześćdziesiąt dwa, gitarzysta Ralph sześćdziesiąt,
basista Brandon sześćdziesiąt sześć, a perkusista Jessie swego wieku nie chciał
zdradzić. Jednak nawet gdyby mieli po dziewięćdziesiąt lat, na ich koncerty
przychodziliby i ludzie starzy, i młodzi, bo ich muzyka jest po prostu świetna.
Jak to się
zaczęło?
Po raz pierwszy
zespół spotkał się w obecnym składzie w maju tego roku. Nie mieli
więc dużo czasu na próby, nieprawdaż? Jednak codzienne ćwiczenia dużo dały. Grupa
brzmi świetnie i już porównywana jest do klasyków rocka, takich jak Guns N’
Roses czy AC/DC.
Jak jednak
poznali się muzycy? To dość zabawna historia, a przynajmniej tak uważa
wokalista – woźny Shawn Sandeford. To był
najlepszy dzień mojego życia, wspomina Shawn. Miałem wygłosić nudną mowę na corocznym Nowojorskim Zjeździe Woźnych, a
tu nagle okazało się, iż oprócz mnie przybyły tam tylko trzy osoby. Tak, to
byli Ralph, Brandon i Jessie. Zamiast wygłaszać przemówienie na temat „Dlaczego
mycie podłogi mopem jest lepsze od mycia podłogi szmatą?” czy jakiś inny
podobny, nie pamiętam, porozmawialiśmy od serca. I cóż będę dużo ukrywał,
zaiskrzyło. Nie w sensie miłosnym, rzecz jasna, a przyjaznym. Przyjaźniowym.
No. Po dwóch godzinach doszliśmy do wniosku, że stworzenie bandy… to znaczy
zespołu… to będzie coś. Nazwę wymyślił Jessie, zanotował nasze numery telefonów
w czterech kopiach Ralph. I spotkaliśmy się po raz kolejny, napisaliśmy
piosenkę. A teraz koncertujemy.
I co dalej?
Od
tajemniczego, chcącego zachować anonimowość informatora dowiedzieliśmy się, iż
zespół pracuje nad pierwszą płytą. Ma mieć tytuł „Deadly Bears Organization”
pochodzący od nazwy zespołu. Tak robi każdy rockowy zespół, a już na pewno te
szanujące się (choćby taki Iron Maiden (choć to metal) albo Red Hot Chili
Peppers). Dlatego i DBO chce zapewne zrobić coś takiego. Zresztą przekonamy się
już za dwa miesiące, kiedy krążek ma trafić do sklepów. Oprócz największego
hitu DBO, „Why sun is shining?”, znajdziemy tam też zupełnie nowe kawałki. Tajemniczy
informator zdradził, iż każda z piosenek została napisana dla którejś z kobiet istotnych
dla muzyków. Posłuchamy więc utworów o ich żonach, córkach, a nawet wnuczkach
(sic!). Podobno gitarzysta napisał tekst do utworu zatytułowanego „Her Smile”
opowiadającego historię nieodwzajemnionej miłości, ale to tylko pogłoski.
Za to Shawn,
zapytany o przyszłość zespołu, zmartwił się nieco. Odpowiedział po chwili
wahania: Szczerze mówiąc, nie wiem.
Znaczy tak… Każdy z nas ma pracę i nie chce jej tracić. Teraz są wakacje, więc
pracujemy mniej, ale jednak… nie wiem, co będzie po nich. Oczywiście zespół nie
przestanie istnieć, ale czy będziemy mieć czas na próby, pisanie piosenek,
granie koncertów…? Któż to wie? Jestem jednak pewien, że jeszcze o nas
usłyszycie! Śmiercionośne Niedźwiedzie atakują!
Co sądzą o
tym fani?
DBO… Powiem tak – zawsze szukałem zespołu,
który będzie jednocześnie młody, stary i średni, rozumiecie? Zespołu, którego
piosenki będą grały w moich uszach, mózgu czy jakiejś innej części ciała,
której nie posiadam. DBO jest właśnie takim zespołem! – wypowiedział się
czterdziestoletni Mark. Mimo tego, iż jest głuchy, piosenki Misiów (jak są
pieszczotliwie nazywani przez fanów) słucha każdego dnia. Och, tak, oczywiście
posiada aparat słuchowy. Inaczej nie mógłby ich słuchać, nieprawdaż?
Kocham ich! – piszczała do mikrofonu
szesnastoletnia Annabeth, przez co jej wypowiedź była nieco niezrozumiała. – Wszystkich razem i każdego z osobna! A
najbardziej to chyba Ralpha. Jest przemegasłitaśny! A ich muzyka… coś
niesamowitego!
Za to
dwudziestoośmioletni Michael skomentował Deadly Bears Organization tak: Ich riff jest lepszy niż każda z solówek
Nirvany. Wszystko jest lepsze niż każda z solówek Nirvany. Nie lubię Nirvany.
Jak widać na załączonym obrazku,
DBO są lubiani. Lubiani, kochani, podziwiani. A co Wy sądzicie o tym zespole?
Zostawcie komentarze na naszym fejsbukowym profilu:
POSŁOWIE:
Z dedykacją dla Dominiki, która pomogła mi wymyślić tytuł :)
Hm,
taak. Dobry odpał nie jest zły. W każdym razie Shawn ma zespół, o
którym nawet piszą w gazetach, o. Fejsbukowy profil oczywiście nie
istnieje, nigdy nie robię nikomu reklamy (powiedziała osoba faworyzująca kilka zespołów rockowych (i metalowe Iron Maiden), o NYT nie wspominając...). Cóż by tu jeszcze dodać?
Podoba mi się. Całkiem.
[Oryginalnie. Błędów nie znalazłem(bo ich nie szukałem...). Podoba mi się Shawn w tym wydaniu. A, i oczywiście zostałem fanem szesnastoletniej Annabeth. Świat wywrócił mi się do góry nogami, kiedy dopisałem do mojego słownika megasłitaśny. Nic już nie będzie takie samo...
OdpowiedzUsuńA tak podsumowując, rozdzialik przyjemny, ciekawe jak rozwinie się zespół.]
[PRZEmegasłitaśny. Zapomniałeś o tej cząstce.
UsuńAle dziękuję ;D]
[ AAAA! Shawn ma zespół! Chcę zostać wpisana na listę fanów (lub fanek).
OdpowiedzUsuńOryginalny pomysł i ciekawe wykonanie, ale najbardziej i tak mi się podoba, że Shawn ma zespół. Na następnym balu, czy jak to się nazywa, może zagrać DBO. I masz serduszko, bo rozdział jest genialny ♥ ]
[Już Cię wpisuję *wpisuje*
UsuńNo i dziękuję ;D]
[ Hoho, od razu lepiej się czuję ;) ]
Usuń