WAŻNE:
IT'S ALL OVER


WARTO PRZECZYTAĆ:

227. Wszystko ma swój początek
(autorstwa Abby Hope)

228. But tomorrow never came
(autorstwa Kate Sparks i Ethana Arisena)

POLECAMY:

sobota, 20 października 2012

224. I have a lover...


(ale tylko dla wytrzymałych ;D )


Z pamiętnika Jang Mi, 20 października 2012 godz. 8:21


Już wiesz, że mieszkam obok. Ba, zaprosiłeś mnie na kawę.
Nie chce, nie chce, tak bardzo nie chce! Zniknij, przepadnij...Błagam.
Akilla, czemuś Ty znowu wpakowała się z tylkiem do mojego życia?
Dlaczego nie możesz mnie zostawić, odpuścić? Przecież dla Ciebie jestem tylko dzieciakiem.
Nic nie wartym gówniarzem z zaburzeniami emocjonalnymi...
I czy ta kawa zmieni twoje zdanie?
Poza tym, mieszkasz z kimś. Tamten mężyczna...Wiem, że on potrafi dać Ci to, czego ja nigdy nie byłem w stanie.
I że Ty chcesz właśnie jego.
Więc...Wszystko będzie tak samo...

Kawiarnia, tego samego dnia, godz. 20:37

Siedział przede mną z tym swoim delikatnym uśmiechem, jak gdyby cieszyły się tylko jego usta. Uniósł filiżankę z kawą, lecz zatrzymał ją w połowie drogi do koralowych warg.
 - O co chodzi, Różyczko?
Taaak, całkiem dobre pytanie. O co mi tak właściwie chodzi...? Spuściłem wzrok, dłońmi nerwowo szarpiąc za koszulkę.
 - O nic, hyung*.
 …No bo co ja ci mam powiedzieć? Że tak bardzo kocham sposób w jaki pijesz kawę? W jaki pijesz cokolwiek, w jaki układasz usta na porcelanowej powierzchni, w jaki układasz palce na uchu od kubka. Sposób w jaki chodzisz, mówisz, śmiejesz się, płaczesz. W jaki istniejesz.
To chcesz usłyszeć..?  Że pomimo tego, że Cię nienawidzę, całym sobą zresztą, nadal nie mogę pozbyć się tego szczeniackiego uczucia? No, Akilla, to mam ci powiedzieć?
Twój śmiech dotarł do mnie chyba z lekkim opóźnieniem, bo gdy podniosłem głowę, filiżanka stała bezpiecznie na stole, opróżniona do połowy.
 - Ja wiem co się dzieję, mały! Doskonale wiem! – Kolejna salwa śmiechu wydobywająca się spomiędzy twoich ust. Oblizałem wargi koniuszkiem języka, tępo wpatrując się w twoją twarz. Musiałeś to wziąć za oznakę zdenerwowania, bo spojrzałeś na mnie troskliwie.Nienawidziłem tego spojrzenia. Nienawidziłem, bo tylko jego cząstka była przeznaczona dla mnie. A ja chciałem je całe. – Zastanawia mnie tylko dlaczego wcześniej mi tego nie powiedziałeś, Jang Mi. Czyżbym przestał być twoim przyjacielem?
Zmarszczyłem czoło. Twoje spojrzenie było teraz bardziej badawcze, przenikliwsze. Wiedziałem co chcesz zrobić. Zajrzeć w moją duszę.
 - Cóż… Nie widzieliśmy się kilka dobrych lat więc… - wzruszyłem ramionami. Nie potrafiłem o tym z Tobą rozmawiać. Nie z Tobą.  Skończmy ten temat, proszę, skończmy. Sięgnij znów po filiżankę i pozwól mi obserwować jej wędrówkę do twoich ust… - Zresztą, czuje się trochę niezręcznie wyciągając cię z domu. Ten facet z którym mieszkasz...Nie wyglądał na zachwyconego.
 - Paul jest wspaniałym mężczyzną. Naprawdę wspaniałym. Przystojnym, utalentowanym, błyskotliwym… - westchnąłeś cicho. Poczułem jak w moim wnętrzu coś płonie. Byłem wściekły. Wściekły na tego gościa, bo był cholernym ideałem. Wściekły na ciebie, bo ja nigdy nie byłem dla ciebie wspaniałym mężczyzną. Wściekły na samego siebie, bo, cholera, nie byłem dla ciebie idealny. Twój rozanielony uśmiech i palce leniwie błądzące po krawędzi zastawy wywołały jeszcze większą furię. Pewnie wyobrażasz sobie, że go dotykasz, że dotykasz jego idealne ciało. Przecież lubisz to robić, prawda? Zacisnąłem zęby, a płomień zasyczał wściekle.
Przytaknąłem tylko, mając nadzieję, że nie wybuchnę.
 – Taaak, Paul jest naprawdę cudowny. Ale to ty jesteś moją Różyczką, nie on. Więc, jeśli będziesz chciał mi coś powiedzieć, po prostu przyjdź, tak? – Twoje oczy były kojąco chłodne. Złość powoli stawała się mniejsza. Uspokoiłem się trochę znowu wędrując wzrokiem po twojej twarzy. -Ale powiedz mi lepiej co u Jae. Podobno jest tutaj, tak?

- Tak, tak...- przygryzłem dolną wargę w nerwowym geście. Taką obrałeś taktykę? Będziesz wypytywał mnie o mojego przyjaciela, doszukiwał się w tej relacji drugiego dna? Tak, Akilla? - Przyjechał razem z ojcem, otworzyli kawiarnie. Całkiem dobrą, nie oszukujmy się. Jae Min ma talent do pieczenia. Zresztą, do czego on nie ma talentu. - uśmiechnąłem się ciepło gdy oczami wyobraźni ujrzałem twarz Jaeminnie. Zawsze uśmiechniętą, kochaną.
- Oh, nadal krycie się w nim kochasz, Róziu?
Herbata, którą akurat wlałem do swych ust w chwili gdy wypowiedziałeś tę niedorzeczność, popłynęła ciepłą strużką po mojej brodzie. Pewnie wyglądałem zadziwiająco głupkowata, wpatrując się tak w ciebie z zaskoczeniem, ale, na Boga, Akilla skądś ty wziął ten pomysł? 
Spoglądałeś na mnie wyczekująco, jednak nie byłem w stanie nic powiedzieć. Częściowo przez gorący płyn, który podrażnił moje gardło. W końcu, nie wytrzymując, podjąłeś znowu.
-  Zawsze byłeś w niego zapatrzony. Wtedy, gdy poznałem waszą trójkę...Pomimo, że byłeś najmłodszy i próbowałeś się izolować od reszty zespołu, Jae Min otwierał cię na ludzi. Pamiętam tą sytuacje po koncercie bożonarodzeniowym, który dawaliście w szkole. Nigdy wcześniej nie dałeś się zaciągnąć na 'oblewanie', ale wtedy, wystarczyło, że Jae Min uśmiechnął się do ciebie, a ty biegłeś do niego jak na skrzydłach. Teraz też, mówisz o nim w taki piękny sposób. 
- Bo go kocham, to chyba jasne. Jak mógłbym nie kochać Jae Min. - powiedziałem to zdecydowanie zbyt nerwowo i zbyt szybko. Nie miałem na myśli miłości tej prawdziwej, jedynej. On był..Bardziej jak brat aniżeli ukochany. Ale ty właśnie to wywnioskowałeś z tej odpowiedzi. I jak zawsze kiedy mówiłem ci o moich uczuciach posłałeś mi uśmiech pełen pychy.
- Cóż, żeby zbliżyć się do niego bardziej, musisz jakoś wybić się z tłumu. Jesteś szarą myszką, Jang Mi. I jestem pewny, że gdyby Jae Min nie znał cię od tak wielku lat, przechodząc obok ciebie na ulicy, nie zaszczyciłby cię nawet spojrzeniem. A może i zaszczyciłby, ale nie liczyłbym na to, że byłoby ono jakoś szczególnie przychylne. Chociaż, wybijać to ty się potrafisz. Oj, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. - zaśmiałeś się ironicznie. Wiedziałem o czym myślisz. Zacisnąłem dłonie powstrzymując gniew. Nie wyszło.
- Sugerujesz, że co, hm, Shou? Że niby jaki ja jestem?
- Bardzo...Rozrywkowy, Róziu. W pewnych chwilach myślałem, że aż za bardzo.
Krzesło opadło na podlogę z głuchym łupnięciem. Poczułem na sobie zaciekawione spojrzenia, ale w obecnej sytuacji niewiele mnie to interesowało. Widziałem tylko ciebie i mój gniew. 
- Nie masz prawa tak mówić, ty stary draniu! Nie masz najmniejszego prawa! Nie znasz mnie, nie możesz mnie oceniać. Dla ciebie jestem i byłem nikim, więc przestań do cholery traktować mnie tak, jakbyś znał mnie całe życie!
Oczekiwalem reakcji. Gwaltownego wybuchu, krzyku, może nawet uderzenia. Dostałem tylko ten cholerny ironiczny śmiech.
- Daj spokój, chłopczyku. Przecież wiem, że uwielbiałeś do mnie przycho...
Zgarnąłem szybko swoją kurtkę i nim Akilla zdążył wypowiedzieć jeszcze jedno słowo, wybiegłem z kawiarnii na odchodny rzucając mu kilka nie całkiem cenzuralnych epitetów.

Biegłem na tyle szybko i na tyle nie uważnie, że ni mniej ni więcej w połowie drogi do mojego mieszkanka, przewróciłem się o krawężnik. Wylądowałem na chodniku, twarzą wtulając się to betonowych kostek. I leżałem tam jakiś czas płacząc i krzycząc niemalze jednocześnie. A gdy chciałem wstać, moja prawa kostka odmówiła posłuszeństwa, w zamian traktując mnie falą ostrego bólu. Do domu dowlokłem się na wpół przytomny.
Wpełzłem do mieszkania robiąc tyle hałasu, że obudzenie sąsiadów mieszkających najbliżej ( w tym i tego palanta Paul'a), było jak najbardziej prawdopodobne. Opadłem z cichym sykiem na sofę. Wyciągnąłem z kieszeni telefon, wybrałem właściwy numer i wystukałem dwa słowa.
" Potrzebuje Cię"
Walczyłem ze sobą przez chwilę ( przecież może spać, może być zajęty, może wiele innych rzeczy i wcale nie przyjdzie), ale w końcu nacisnąłem magiczny przycisk. Wyślij.


Nie czekałem długo. Jae Min wszedł do mojego mieszkania jakieś  pół godziny od wysłania wiadomości. Roztrzęsiony, z naprędce kupionymi lodami w foliowej siatce i rozpiętej kurtce. Spojrzał na mnie swoimi ciepłymi, brązowymi oczami, a ja, jak ostatni dzieciak wykrztusiłem z siebie tylko " Ja naprawdę cię potrzebuje.."

Potem był tylko mój płacz, twoje silne ramiona i czuły głos szeptejący do mojego ucha.

Pamiętnik Jang Mi, 21 październik 2012 godz. 7.19


Dziękuje Ci, że jesteś.

Zawsze jesteś przy mnie.

Dziękuje.


Uwielbiam patrzeć jak śpisz...

Kocham Cię, przyjacielu.
__________________________________________________________

Dnooo... O_O

Ale Minnie wrócił ^^
Za błędy, przepraszam. 


2 komentarze:

  1. [Uwielbiam pamiętniczek Jang Mi ♥ I w ogóle uwielbiam ten rozdział, bo jest taki śliczny i taki słodki, i taki jangmiowy ♥]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Ja i Jang Mi cię kochamy, wiesz o tym? <3 XD ]

    OdpowiedzUsuń