WAŻNE:
IT'S ALL OVER


WARTO PRZECZYTAĆ:

227. Wszystko ma swój początek
(autorstwa Abby Hope)

228. But tomorrow never came
(autorstwa Kate Sparks i Ethana Arisena)

POLECAMY:

sobota, 3 listopada 2012

225. I was soaring ever higher but I flew too high...


[ Chapter Two ]
Polecam zacząć od wcześniejszego rozdziału, bo wtedy wszystko się zaczęło 

   Tegoroczne lato było wyjątkowo upalne, co z pewnością dało potężnie w kość wielu mieszkańcom Nowego Yorku. Każdy chronił się w klimatyzowanych biurach, centrach handlowych czy własnym mieszkaniu i popijał przy tym schłodzone napoje gazowane, a lodziarnie przeżywały prawdziwe oblężenie. W powietrzu unosiły się tumany kurzu i odór spalin samochodowych, wszyscy kisili się w mieście, które nigdy nie zasypiało.
   Nolan w pośpiechu wpadł do swojego mieszkania. Ciągle w nim wrzało, a w głowie kłębiło się miliony myśli. Zimny pot oblał go od czubka głowy, a mimo to czuł nadal gorące pulsowanie krwi w skroniach. W roztargnieniu wyciągał wszystkie szuflady, wypełnione po brzegi wszelkiego rodzaju papierkami, kartkami i przedmiotami, które od lat zalegały w tych miejscach. W końcu na dnie jednej z nich odnalazł to czego szukał – klucze z metalowym breloczkiem w kształcie galopującego konia.

On a stormy sea of moving emotion
Tossed about I'm like a ship on the ocean
I set a course for winds of 
fortune
But I hear the voices say

Carry on my wayward son
There'll be peace when you are done
Lay your weary head to rest
Don't you cry no more

   Wyszedł z domu tak jak stał. Nie przebrał się, nie zabrał żadnych zbędnych rzeczy. Teraz jego dobytek stanowiła zawartość jego kieszeni. Stara nokia, której model wszedł na rynek dobre dwa lata temu. Paczka papierosów, w której zostały zaledwie dwie sztuki i stara zdezelowana zapalniczka Zippo, którą kupił w zeszłym roku na pchlim targu w Queens. Stary, skórzany portfel, w którym nie uświadczysz gotówki, a jedynie masę papierów, rachunków i zdjęć.
   Ściskając kluczyki do granic wytrzymałości, za całej siły zatrzasnął za sobą drzwi. Nie obejrzał się za siebie, zbiegł stromymi schodami na sam dół i wyszedł na zatłoczoną ulicę. Czuł się obco we własnym domu, w mieście swojego urodzenia, wszędzie…
   Były godziny popołudniowe, zbliżał si weekend. Ludzie po ciężkim dniu pracy wracali do swoich domów, do swoich rodzin, a on szedł ze wzrokiem utkwionym w ziemię po dobrze znanej mu trasie. Co chwila potrącał łokciem jakiegoś przechodnia, ale uparcie zmierzał do celu.
   Przy starej fabryce konserw skręcił w lewo, gdzie na podwórzu stał szereg zakurzonych aut. Nolan rzadko korzystał z samochodu i tylko wtedy, gdy szykował mu się dłuższy wypad za miasto. Nowy Jork był miastem korków, więc najszybszym środkiem transportu było metro.
   - Co tam, laleczko? Szykuje się wypad za miasto, co? Tylko grzecznie dzieciaki… - krzyknął za jego plecami stary Earl i splunął przeżutym tytoniem. Kiedyś to on był właścicielem całej zatoki i fabryki, a teraz po licznych rozwodach i bankructwie, jedynie pilnuje jej dla jakiegoś ważniaka z Upper East Side. Nolan podniósł wzrok i uśmiechnął się, jednak na jego twarzy pojawił się jedynie grymas na kształt uśmiechu. Pozdrowił mężczyznę gestem ręki i ruszył w stronę zardzewiałej szopy z blachy falistej.
   W środku pachniało stęchlizną, a z łączeń na dachu prześwitywały promienie słońca. Nolan doszedł do najdalszego rogu budynku, gdzie stał samochód przykryty plandeką. Gdy ściągnął zakurzony materiał, którego zadaniem było choć minimalna ochrona karoserii przed rdzą i upływem lat, jego oczom ukazał się czerwony Ford Mustang z 1968 roku – samochód jego matki, o który dbał lepiej niż o samego siebie, cudeńko motoryzacji. 

   Nie zastanawiając się ani minuty dłużej, wsiadł do samochodu i od razu odpalił silnik. Głośny ryk wydobył się spod maski, jakby samochód cieszył się, że ktoś sobie wreszcie o nim przypomniał i chce się nim wybrać w długą podróż. Ruszył z piskiem opon, pozostawiając po sobie czarne ślady opon na asfalcie i tumany dymu.
   - Na razie, Earl. Zobaczymy się za dwa tygodnie… - krzyknął na do widzenia w stronę mężczyzny i wyjechał na główną drogę wychodzącą z miasta. Teraz jego jedynym zmartwieniem było dokąd ma się udać i nic innego nie zaprzątało jego ślicznej główki…

   Nowe miejsce, nowi ludzie. Zero stresu, zero zmartwień. Mnóstwo wspomnień, z którymi należy się uporać przed powrotem na stare śmieci. Podróż daje wytchnienie i możliwość spojrzenia z dystansem na pewne sprawy.
   Przejechał wzdłuż i wszerz całe północno-wschodnie wybrzeże stanów. Odwiedził kumpla z liceum w Connecticut – jedynego faceta z st. Anders High School, z którym dało się normalnie porozmawiać o czymś więcej niż pieniądze, seks i imprezy. Zaczepił o Harvard University, gdzie studiowała jego kuzynka Amber i zabawił u niej kilka nocy. Głównie nocował w przydrożnych Hostelach, unikając przy tym większych miast i skupisk ludzi.
   Zaplanowane początkowo dwa tygodnie zmieniły się płynnie w miesiąc, aby następnie podróż dalej rozciągnęła się aż do sierpnia. Powoli kończyły mu się pieniądze. Brakowało gotówki na jedzenie i benzynę, bo na noclegu już od dawna oszczędzał, śpiąc w samochodzie na całodobowych parkingach.
   W końcu zaoszczędzone pieniądze i niewielki zysk ze sprzedaży obrazów skończyły się, ale nie spowodowało to rychłego powrotu do domu. Wręcz przeciwnie…
   Szybko znalazł zatrudnienie na plantacji kukurydzy przy corocznych zbiorach północnym Vermont. Małżeństwo Rogersów, u których znalazł tymczasowe zatrudnienie pokochała młodego Nowojorczyka, a szczególne upodobanie znalazła sobie w nim ich najstarsza córka Scarlett. Ich romans kwitł i z dnia na dzień stawał się coraz bardziej namiętny. Młodzi każdą wolną chwilę spędzał razem, nie mogąc się sobą nacieszyć.

   1 listopada 2012r
   Już dwa miesiące zabawił w jednym miejscu, co do tej pory mu się nie zdarzyło. Właśnie wstawał nowy dzień. Powinien właśnie odsypiać wczorajszą imprezę Halloweenową, ale sen jak na złość nie chciał przyjść. Czuł, że za długo stał w miejscu i powinien wracać do rzeczywistości, do Nowego Yorku. Miał tyle zaległości – w malowaniu, w życiu, w studiach… Rok akademicki trwał już od dobrych dwóch miesięcy, więc może jak szybko wróci na uczelnie to uda mu się nadrobić zaległości. Tak dawno nie namalował żadnego obrazu….
   Szybko zebrał swoje rzeczy upchnięte w koncie pokoju – na szczęście nie było tego zbyt wiele. Kilka znoszonych podkoszulek, za duża bluza po starszym bracie Scarlett, dżinsy, para trampek. Już na dobre zadomowił się na prowincji i był przywiązany do tego miejsca, ale jeśli szybko czegoś nie zmieni to zwariuje… W stosie papierów na biurku znalazł kawałek czystego papieru i naskrobał na nim koślawym charakterem pisma:
   Wyjeżdżam. Nie szukaj mnie. Przepraszam.
   Na nic więcej nie było go stać w tej chwili. Nie zniósłby ckliwych pożegnań, niepotrzebnych słów lub co gorsza łez i prośby o zostanie. Wolał nie patrzeć jak jej serce zostanie złamane. Wiem, to podłe, ale w swoim przekonaniu wybrał najdelikatniejsze wyjście z sytuacji. Zmięty kawałek papieru zostawił na swoim miejscu obok śpiącej dziewczyny.
   Poprawił zbłąkany kosmyk jej rudych włosów, który spadł jej na oczy. Pocałował ją delikatnie w kącik malinowych ust, tak aby się nie obudziła…  Obrócił się po raz ostatni, aby zlustrować całą tą scenę i zapamiętać wszelkie szczegóły.
- Tak będzie najlepiej dla nas obojga… - szepnął na odchodne do siebie na pocieszenie, aby choć trochę usprawiedliwić swoje działanie. Szybkim zwinnym ruchem wspiął się na parapet i wyskoczył z półpiętra na miękką ziemię. W ostateczności zapomniał o swoich rzeczach, ale doszedł do wniosku, że to nie było nic osobistego i niezbędnego.
   Wsiadł do swojego samochodu i cicho zatrzasnął za sobą drzwi, aby nie pobudzić domowników. Szybko odjechał, nie spojrzał więcej w stronę domu. Pozostawił to wszystko za sobą, wraz ze wschodzącym słońcem nad Vermont.
TO BE CONTINUED

2 komentarze:

  1. [ Wracam do domku po jednym dniu nieobecności, a tu nowa notka :D
    Dobrze, że zostało wyjaśnione, co się działo z Nolanem przez ten okres i w ogóle to dobrze Ci to wyszło. Notka jest przyjemna, spokojna, a plantacja kukurydzy kojarzy mi się z wakacjami, za którymi baaardzo tęsknię. Zauważyłam, jeden albo dwa błędy, ale nie rażą jakoś szczególnie, więc się nie martw.
    Nolan wrócił <3 ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Notka bardzo mi się podoba ;) Jest taka przyjemna, a przy zakończeniu trochę smutna. No i w ogóle lubię Twój styl, więc mam nadzieję, iż jeszcze kiedyś napiszesz coś o Nolanie ;D]

    OdpowiedzUsuń